Obserwatorzy

piątek, 9 grudnia 2016

Monte Santi, jeśli czasem jaka troska swędzi, kieliszek wina kłopoty rozpędzi.


 "Wino nie tylko się pija. wino się wącha, obserwuje, podziwia, smakuje, sączy, delektuje i o winie się mówi 
..."
pewien angielski król

Po raz pierwszy na moim blogu jako gwóźdź programu gości procentowy napitok. 
Dzisiaj postanowiłam poświęcić Waszą i moją uwagę tym krągłym, zgrabnym butelkom owocowej słodyczy w bardzo szlachetnym wydaniu. 
A wszystko to nie tylko przez fakt mojego udziału w kampanii ambasadorskiej Monte Santi, ale przede wszystkim z chęci spotkania się z Wami po "krótkiej" nieobecności, urlopie, wszystko jedno, zwał, jak zwał, ważne że znowu jestem.






Czasami mam pewien niedosyt związany z komunikowaniem się w sieci. Właśnie teraz czuję, że brakuje mi klawisza, którego naciśnięcie pozwoliłoby cienką stróżką napełnić Wasze kieliszki Monte Santi i razem w super towarzystwie rozkoszować się i spotkaniem i winem.




Jako przykładny łasuch, uwielbiam kupować wina słodkie, czerwone, takie, gdzie słodycz opiera się na cukrach pochodzących z dojrzałych owoców.
Z braku możliwości popijania winka domowej roboty (ale mam szeroko zakrojone plany zabrania się za "upichcenie" sobie jakiegoś zgrabnego dymiona z tym czy owym), często dotąd zaopatrywałam się w różne odmiany Mogen David.
Klasyczne z czerwonych winogron, z dodatkiem granata czy jeżyn to był miód na moje serce.
Teraz dzięki kampanii Monte Santi odkryłam kolejną markę, z którą już się zaprzyjaźniłam.
Biorąc pod uwagę, że hasło "Kupuję polskie produkty" jest mi całkiem bliskie, i jeśli mam porównywalny wybór, staram się sięgać po nasze, polska marka Monte Santi będzie teraz u mnie  w temacie czerwone wino słodkie, marką pierwszego wyboru.

Od razu mówię, że nie jestem jakąś oświeconą znawczynią czy też wytrawnym koneserem win. Mogę tylko nazwać siebie ich miłośniczką. 
Wino musi mi po prostu smakować.
Aromat, bukiet - to wszystko musi sprawiać mi przyjemność, frajdę i zadowolenie podczas kolejnych łyków.
Lubię doszukiwać się poszczególnych nut ukrytych gdzieś za dominującym smakiem słodyczy, słońca, rozgrzanych latem stoków z krzewami winogron. 
Wina Monte Santi, które dostałam do degustacji mają właśnie tę ulubioną przeze mnie wyważoną słodycz i elegancję smaku.
Słodkie, ale nie przesłodzone, są pełne owocowych akordów, super zgranych i połączonych w wino pięknej, głębokiej barwy. Ach jak ja lubię ten jedynym w swoim rodzaju kolor, gdzie mocna czerwień przeszła już w bordo, połączyła się z nutkami szkarłatnego fioletu, przygarnęła jeszcze odrobinę rubinu, a wszystko razem  zespoliło się, wymieszało, tak by cieszyć moje oczy.



Wszystkie smaki win gronowych Monte Santi za podstawę mają ciemne winogrona, dodatkowe owoce to szerszy wybór, odmiana, niuans i delikatna różnica smaku.
Jeżyna już dawno skonsumowana w zacnym towarzystwie, polecam, jest jak niebo w gębie.
Teraz na tapecie jest wino z truskawką w herbie, wierzcie, też grzechu warte, a na święta do świątecznego sernika czy piernika zostawiam tego fioletowego klasyka, bez dodatków. 

Dla gości łasuchów do degustacji, smakowania, rozkoszowania się.


Pozdrawiam

Margaretka