Obserwatorzy

niedziela, 30 września 2012

lakier Revlon, pastelowy róż pełen niedoskonałości



Hej Dziewczyny!  

Dzisiaj mój kolejny post pazurkowy, tym razem lakier w typie nudziaków, choć bardziej precyzyjnie, ten kolor określiłabym jako pudrowy róż.

Uwielbiam takie kolory, ale z kupnem ich mam zawsze problem.
Nie potrafię zliczyć, ile razy cudny beż, ecru, krem czy delikatny róż w buteleczce, w trakcie malowania okazywał się niewypałem,bo pozostawiał smugi na płytce paznokcia, pomimo, że nakładałam warstwę za warstwą.



Niestety, nie inaczej jest w w przypadku tego Revlonu,  Lilac Pastelle, nr 031 należy właśnie do tej grupy niedopracowanych lakierów.
Dla mnie to na tyle ważny minus, że nie rekompensuje go ani dobra trwałość lakieru, ani całkiem szybkie wysychanie. 
Nie lubię nim malować paznokci, bo nie dość, że muszę nałożyć zawsze trzy warstwy, to jeszcze, jak widzicie na zdjęciach, smugi mają się całkiem dobrze.
Z racji koloru, który bardzo lubię, co jakiś czas daję mu szansę, po dwóch, trzech dniach, zmieniam lakier, a on wędruje znowu na jakiś, dłuższy czas na przymusowy urlop.


  
Dzisiaj w mojej Bardzo Kobiecej Galerii, realistyczne obrazy amerykańskiej malarki Jacquelin Bischak.
Zapraszam Was, popatrzcie.







Podrawiam
Margaretka

sobota, 29 września 2012

DOT Marc Jacobs, nowe perfumy, niezwykły, designerski flakon. Kropka



Hej Dziewczyny!  


Zastanawiałam się, dlaczego flakon nowych perfum Marca Jacobs  musi być tak dziecinny, pierwsze moje skojarzenie; to jakaś landrynkowata woda dla infantylnej małolaty. 

Stałam i patrzyłam na ten flakonik, a on zaczynał podobać mi się, najpierw niepewnie, karciłam się w myślach, że mój wzrok przyciąga tak oczywista para kolorów, w dzieciństwie setki razy rysowane biedronki, motyw  często ozdabiał moje pierwsze, tanie pierścionki, opaski czy torebeczki.



A ja dalej stałam i patrzyłam na ten, jakby gotowy do lotu taniec czerwieni i czerni, radosny i bezpretensjonalny, i czułam jak ogarniają mnie  pogodne skojarzenia, stawałam się beztroska, uśmiechnięta i po prostu szczęśliwa.
 Już wiedziałam, że to flakon, opakowanie, które ja pokocham, bez względu na to, jak długo będę się zastanawiała, czy Marc Jacobs chciał nam dać biedronkę czy motyla, bo wiedziałam już, że on chciał nam dać gorący uśmiech i radość wspomnień z dzieciństwa, przenieść nas do krainy szczęśliwości, bajek, baśni i kolorowej fantazji, w świat zabawy i tańca.
Urocza w tym flakoniku jest obietnica lekkości, unoszenia, a więc to wszystko, co kojarzy się nam z zapachem i perfumami.

Ten flakon musi kryć w sobie radosną kompozycję zapachów kwiatów połączoną z soczystą nutą słodkich owoców, zapach pełen energii i  bujnych, gorących woni tropikalnego lata.

O tym, że marzą mi się te perfumy, chyba nie muszę Was przekonywać, są tak jedyne w swoim rodzaju, a przecież chcieć, to już prosta (no, czasami jednak trochę kręta, ze względu choćby na cenę) droga do mieć.




A Wam, Dziewczyny, podoba się ten nowy, designerski flakon Marca Jacobsa, co o nim sądzicie?



W mojej Bardzo Kobiecej Galerii dzisiaj kilka  modowych ilustracji


Marie Piovesan dla Marca Jacobsa

Chris Benz

Herve Leger

Max Azria

Miss Sixty

Zac Posen


Pozdrawiam
Margaretka


czwartek, 27 września 2012

L'Oreal, PUDER TRUE MATCH MINERALS, teraz to mój faworyt



Hej Dziewczyny!  

Przez całe lato stał sobie ten mój puder właściwie nie używany, moja buzia, "osmagana" słońcem, zawsze aż prosiła się o rozświetlające kosmetyki, więc główną rolę w moim letnim makijażu grał Lumi Magique 'Oreala.

Teraz wróciłam do mojego sypkiego maleństwa i znowu je pokochałam.

Dla mnie to chyba najlepszy puder z tych sypkich, mineralnych, używam już drugie opakowanie i na pewno na tym nie skończy się moja z nim znajomość. Jest bardzo wydajny.



Od razu napiszę, że poza samymi zaletami, ma jedną, jedyną wadę, nigdy nie nauczyłam się go tak używać, żeby mi się nie osypał na ciuchy, zawsze mi coś spadnie, więc znowu muszę przyzwyczaić się do takiej pozy przed lustrem, aby podczas nakładania, uniemożliwić pudrowi spadanie na bluzkę czy spodnie.



Poza tym on jest świetny, cudnie dopasowuje się do koloru mojej cery, a skóra rzeczywiście wygląda bardzo świeżo i tak gładziutko, daje ładny, matowy efekt, a ponieważ moja skóra w ogóle nie ma tendencji do świecenia, ten efekt jest na prawdę długi. 
 Moja przyjaciółka, która ze świeceniem skóry ma spory problem, też go używa i bardzo chwali, ona po prostu posiłkuje się w ciągu dnia bibułkami i ponownie omiata skórę pudrem. 



Właściwie nie muszę używać korektora, bardzo ładnie ten puder tuszuje cienie pod oczami, ale trzeba pamiętać, żeby skóra była ciut wilgotna. Jeśli ktoś chciałby go stosować samodzielnie, jako  podkład, to myślę, że konieczny byłby najpierw krem, na taką buzię saute, źle się go nakłada i szybko puder znika.
Ja używam go jako  puder do wykańczania makijażu, na podkład, lubię go, bo daje taki ostatni, elegancki szlif skórze, z taką aksamitną poświatą.

Do aplikowania tym systemem, jaki zaproponował producent, trzeba się przez moment przyzwyczaić, potem już człowiek nie wyobraża sobie wygodniejszego sposobu, tym bardziej, że w jednym mamy dobry puder i bardzo dobry, miękki pędzel.



 Świetne rozwiązanie do torebki, ma się gwarancję, że nic się nie wysypie, że pędzel jest idealnie zabezpieczony.

cena za 10g około 35zł

Notka producenta.

Sypki puder mineralny True Match Minerals wyrównuje koloryt cery jak fluid. Nadaje się do każdego rodzaju cery. Szczególnie wskazany jest do cer delikatnych i z tendencją do występowania niedoskonałości . Składniki mineralne, o właściwościach łagodzących i kojących.
Formuła Oil Free – nie zatyka porów, pozwala skórze oddychać.
Nie perfumowany i bez konserwantów – nie podrażnia nawet wrażliwych cer.
SPF 15 – chroni skórę przed fotostarzeniem. Dostępny w 6 kolorach. 

Skład: Zinc Oxide, Talc, Boron Nitride, Dimethicone, Carnauba / Carnauba Wax, Cetyl Dimethicone, Trimethylsiloxysilicate, Triisocetyl Citrate, Aloe Barbadensis / Aloe Barbadensis Leaf Juice, Tocopherol, Panthenol, [+/- May Contain: Ci 77163 / Bismuth Oxychloride, Ci77891 / Titanium Dioxide, Ci 77492, Ci 77499, Ci 77491 / Iron Oxides]




Oczywiście teraz już czas na moją Bardzo Kobiecą Galerię. Dzisiaj pełne bajkowych nastrojów obrazy australijskiej malarki, Melissy Haslam.








Pozdrawiam
Margaretka


wtorek, 25 września 2012

O miechunkach to i owo



Hej Dziewczyny!   

Dzisiaj będzie post lekko ogrodniczo-kulinarny.

Wszystko to za sprawą miechunki, która całkiem ładnie rośnie sobie u mnie w ogródku.

Zdarzyło mi się nie raz, jedząc sałatki w knajpkach na południu Europy, szczególnie we Francji, w owych sałatkach napotkać dziwne, nieznane mi okrągłe kulki w kolorze okołopomarańczowym.

Zapomniałam o nich, ale jakiś czas temu, u znajomych, na desce z serami podane zostały bladopomarańczowe lampiony, a gospodarze zachwalali ten owoc jako niezwykle smaczny. 

Rozłupałam sztywną błonkę, a w środku zobaczyłam, że to właśnie ten mój nieznajomy z knajpkowych sałatek we Francji. 
Okazało się, że w ogródku u mnie rośnie sobie też takie coś, a ja nigdy nie zajrzałam do wnętrza osłonki-lampionu.



Poszperałam trochę w internecie i teraz już jestem prawie, że obeznana w temacie miechunki, a jest to trochę zawiłe, więc dobrze wiedzieć co się ma w ogródku.


Ta moja, która rośnie tak dzielnie to miechunka rozdęta,
 osłonki mocno pomarańczowe, owoce też w tym kolorze. 
Owoce są jadalne, ale nie mają wartości kulinarnej, są smaczne, trochę kwaśne, ale bez przykrej cierpkości, można sobie po prostu skubnąć jako coś innego, nowego.   




Miechunka pomidorowa, zwana też skórzastą,  roślina ma coś jakby włoski,
 ma owoce najpierw zielone, potem żółte w zielonych lub żółtych osłonkach, owoce są wielkości pomidorków koktajlowych, większe od dwóch pozostałych odmian.
Jest doskonała do salatek,na surowo, sals typu verde, do marynat, leczo, dżemów.
To właśnie tę miechunkę jadłam wcześniej.




Miechunka peruwiańska,  
 zwana też rodzynkiem brazylijskim, ma pomarańczowe owoce w osłonkach zielonkawych lub żółtawych, można jeść na surowo, nadaje się na dżemy, konfitury, galaretki, nawet na wino.






Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym postem, ale pomyślałam, że może też u którejś z Was rośnie sobie ta roślinka i jest tak, jak dotąd u mnie, późną jesienią ląduje ona na kompoście, no w najlepszym przypadku w wazonie jako dekoracja. 

Dzisiaj znowu zapraszam do mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Popatrzcie na obrazy pochodzącego z Wietnamu,mieszkającego na stałe w USA malarza Triana Nguyen'a









Pozdrawiam
Margaretka

poniedziałek, 24 września 2012

Rudy błyszczyk Vipera, ognista miechunka i kolorowe góry



Hej Dziewczyny!  

Na ten tydzień mam plan bardzo konkretny. 
Słońce, ciepełko i babie lato obiecują, że zrobią sobie teraz w Polsce dosyć długą randkę, więc ja postanowiłam te dni chłonąć na maxa.
 Muszę nacieszyć oczy kolorami tej pory roku, tak by potem w szaro-bure dzionki nie dać się nostalgii albo, co gorsze, jakiejś paskudnej depresji.

Te zdjęcia robiłam w październiku, zeszłego roku, mam nadzieję, że w tym też nam jesień nie poskąpi takich kolorów.








Mój błyszczyk na te dni też ma kolor iście jesienny.  Lubię go właśnie za ten kolor, ciepły, nasycony, choć jakość błyszczyku taka sobie, trochę za bardzo skleja usta, nie jest przesadnie trwały, gdyby nie kolor to była by taka słaba czwórka.



  


Przy okazji muszę się z Wami podzielić radą, którą znalazłam w poradniku "Makijaż bez tajemnic".
W drogeriach i perfumeriach, podczas sprawdzania koloru pomadek czy błyszczyków z reguły (z powodów higienicznych) nie nakładamy ich na usta, tylko na, w każdym razie ja tak robię, na skórę na wierzchu dłoni.
Niestety nie jest to dobre przyzwyczajenie, skóra w tym miejscu bardzo. ale to bardzo, różni się od skóry na naszych ustach. Najbardziej zbliżoną do faktury i kolorystyki naszych ust jest skóra na opuszkach naszych palców, więc tam trzeba robić próby pomadek i błyszczyków. Tam efekt będzie najbardziej podobny do tego, jaki da kosmetyk na naszych ustach. 

I na koniec miechunka, którą wczoraj przyniosłam do domu, więcej o tych szkarłatnych lampionach napiszę jutro, będzie też ciut kulinarnie.



Pozdrawiam
Margaretka