Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ALTERRA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ALTERRA. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 września 2012

Alterra, Anti - Age, Kapsułki pielęgnujące z wyciągiem z orchidei, dla mnie to tylko tłusty bubel


Hej Dziewczyny!  

Kupiłam te kapsułki, przeznaczone do pielęgnacji skóry twarzy, szyi i dekoltu, tylko z czystej ciekawości, generalnie nie lubię tłustych, ciężkich kosmetyków, choć od czasu do czasu, wieczorem, chcę skórze zafundować bardziej treściwą terapię.
 Lubię ampułki Anti-Age Alterry, pisałam o nich tutaj, więc i tych kapsułek byłam po prostu ciekawa.


Krótka lista składników tych kapsułek (olej migdałowy, z jojoby, z pestek dzikiej róży i rycynowy + dodatki zapachowe) była dla mnie argumentem na tak,  do wyobraźni przemawia też zapewnienie producenta, że wszystko pochodzi z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów.

Nie wiem czy nie widzę, ale w składzie brak mi wyciągu z orchidei, umieszczonego w nazwie kapsułek, jeśli to tylko element zapachu lub chwyt marketingowy, to jest to żałosne.



Lubię  tę formę konfekcjonowania tego typu kosmetyków, niby mniej wygodną, bo trzeba najpierw dostać się do zawartości kapsułki, ale mamy za to gwarancję, że używamy maksymalnie najświeższy i czysty preparat.





I to by było na tyle plusów kapsułek Alterry.

Zapach, co prawda rzecz drugorzędna w tym przypadku, jest nieciekawy, nie mogę powiedzieć, że brzydki, ale na pewno nie daje nam takiego miłego poczucia zadowolenia, jakie chcemy mieć stosując kosmetyk pielęgnacyjny.

Zawartość jest bardzo tłusta (tak, wiem, że to oleje), skóra po użyciu kapsułki pozostaje bez końca tłusta, bo właściwie olej w ogóle się nie wchłania, po jakiejś godzinie muszę skórę wytrzeć, bo trudno iść spać w takim stanie.




Rano nie zauważam żadnej, spektakularnej poprawy wyglądu skóry, podobny, żeby nie powiedzieć lepszy efekt uzyskuję po użyciu przeciętnie dobrego kremu na noc, a komfort używania kremu jest o niebo lepszy niż tego tłustego maziajstwa.

Myślę, że w ogólnym rozrachunku, cena też nie jest za korzystna, jednorazowa aplikacja kosztuje około 1zł (7 kapsułek - około 7zł), podejrzewam, że cena 50ml kremu, nawet takiego z wyższej cenowo półki, na pewno w jednostkowym użyciu,  jest tańsza.

Ja tych kapsułek z Alterry  już nie kupię, jest taka ilość znacznie lepszych produktów, że nawet jeśli trafię na promocję i te kapsułki będą kosztowały 4zł, ominę je dużym łukiem.


W mojej Bardzo Kobiecej Galerii grafika fantasy francuskiego artysty Romeo Jonathana, zapraszam








Pozdrawiam
Margaretka

piątek, 10 sierpnia 2012

Alterra, Anti-Age, kuracja w ampułkach Orchidea, dla mnie świetna

Hej Dziewczyny   !

Po raz kolejny wracam do produktu Alterra, długo tych kosmetyków po prostu nie zauważałam na rossmannowych półkach, dopiero sporo bardzo korzystnych recenzji przekonało mnie do sięgnięcia po niektóre z nich.

Tym razem tematem posta będą ampułki Orchidea, obiecujące kurację dla skóry dojrzałej i wymagającej.

Moja skóra, niestety, zaczyna się już zaliczać i mieścić w tej grupie, coraz częściej silniejszy zastrzyk witalności, nawilżenia i odżywienia jest jej po prostu niezbędny.
Początkowo, kupując te ampułki, miałam trochę mieszane uczucia,  należę do tych osób, dla których niska cena kosmetyków pielęgnacyjnych do twarzy zapala czerwoną lampkę, moje doświadczenia w tym temacie raczej skłaniają mnie do zakupów ze średniej lub wyższej półki.

Ampułki Alterra są dla mnie dowodem, że w każdej regule są wyjątki, te małe porcje "ratunku" dla skóry sprawdzają mi się bardzo dobrze.






Stosuję je jako kilkudniową kurację, faktycznie widzę zbawienny wpływ na kondycję skóry twarzy, nie piszę o szyi i dekolcie, bo tu geny dały mi w prezencie wyjątkowo ładną i cały czas młodą skórę, więc tu nie mam specjalnie co ratować.

Stosuję również te ampułki jednorazowo jako taką namiastkę botoksu, przed wyjściem, gdy chcę szybko poprawić napięcie skóry, spłycić zmarszczki albo poprawić wygląd skóry po, na przykład, gorzej przespanej nocy, aplikuję sobie warstewkę tego preparatu i po chwili robię makijaż na znacznie już ładniejszą, "młodszą" skórę. To się na prawdę sprawdza !

Ampułki zawierają w sobie coś w rodzaju takiego trochę cieńszego olejku, serum, który po nałożeniu na skórę szybko się wchłania, absolutnie nie pozostawia żadnej tłustej warstwy, a jedynie coś na kształt ledwo wyczuwalnego, delikatnego filmu, który daje dodatkowe wrażenie zadbanej, dobrze nawilżonej skóry.
Zapach dla mnie nie jest mocną stroną tego kosmetyku, niby taki kwiatowy, ale bez żadnych ochów i achów, choć ten minusik jest wybitnie drugorzędny, ja w tym produkcie oczekuję całkiem innych zadań i efektów.

Postać ampułek też nie jest najwygodniejszą z możliwych, przypuszczam, że chodzi tu o zachowanie najwyższej świeżości kosmetyku, a faktycznie takie konfekcjonowanie, ścisłe dozowanie, pozwala na zapewnienie najlepszej świeżości i efektywności działania.




Nie zauważyłam żadnych oznak szczypania, pieczenia czy podrażnienia i zaczerwienienia mojej skóry

Opis produktu ( od producenta ):

Kuracja w ampułkach Alterra z olejem arganowym została opracowana specjalnie dla skóry dojrzałej i wymagającej. Zawiera wartościowy ekstrakt z orchidei i ekstrakt ze skrzypu. Roślinna gliceryna w połączeniu z kwasem hialuronowym dostarcza intensywnego, długotrwałego nawilżenia. Ekstrakty z liści miłorzębu japońskiego i zielonej herbaty oraz naturalny koenzym Q10 chronią przed wolnymi rodnikami i przeciwdziałają przedwczesnemu starzeniu się skóry. Skóra staje się wyraźnie nawilżona, a jej naturalna witalność zostaje zachowana. Delikatny zapach kwiatów. 
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących,
- bez silikonów, parafin i innych olejów mineralnych,
- tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie,
- nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego.

Skład: Aqua, Alcohol, Glycerin, Sorbitol, Parfum, Xanthan Gum, Equisetum Arvense Leaf Extract, Ginko Biloba Leaf Extract, Sodium Hyaluronate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Sodium Hydroxide, Argania Spinosa Kernel Oil, Ubiquinone, Vanilla Planifolia Fruit Extract.

cena: 15 - 16zł ( 5 ampułek )

Z czystym sumieniem polecam tę kurację wszystkim Paniom, które szukają kosmetyku szybko poprawiającego stan i wygląd skóry twarzy, szyi i dekoltu, ampułki dają całkiem konkretny efekt, oczywiście nie na zawsze, ale na całkiem satysfakcjonujący, wcale nie krótki czas.


Bardzo Kobieca Galeria już czeka.
Dzisiaj ciąg dalszy obrazów amerykańskiego artysty Charlsa Dwyera











Pozdrawiam
Margaretka

środa, 18 lipca 2012

Alterra, odżywka do włosów morela i pszenica, lubię to !





Hej, Dziewczyny   
 
Z Alterrą poznałam się właściwie niedawno, znajomość przechodzi różne koleje losu, z niektórych ich produktów jestem zadowolona -  pomadka ochronna, deo w kulce), jeden  totalnie mnie rozczarował - peeling do ciała,   teraz czas na odżywkę.
 
Ponieważ u mnie niestety nie sprawdzają się wszelkie mocne maski do włosów, nie mówiąc już o olejkach czy innych tłustych specyfikach, każdorazowe mycie włosów kończę nałożeniem odżywki i właściwie taka pielęgnacja jest dla mnie najbardziej optymalna.
Staram się dobierać odżywki dobrze pielęgnujące i dostarczające włosom max nawilżenia, ochrony i regeneracji.

Mój wybór tym razem padł na Morelę i Pszenicę od Alterry i muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę.



 
Kiedy rozpoczęłam stosowanie tej odżywki w użyciu miałam akurat szampon i odżywkę Czysty Blask od Garniera. Pozostałam przy tym szamponie, tylko zmieniła się odżywka.
Efekt  od razu  był pozytywny, włosy pięknie lśniące, w dotyku mocne i zdrowe oraz sprawiające wrażenie jakby stały się grubsze i bardziej gęste, żadnego efektu siana.
Potem wypróbowałam tę odżywkę w połączeniu z szamponem borowinowym od Bingo i efekt był podobny.



 
Już takie plusy to dla mnie 90% sukcesu odżywki a biorąc jeszcze pod uwagę dobrą cenę; 250ml - 9zł, kremową, gęstą, nie przeciekającą przez palce konsystencję, przyjemny zapach i sporą wydajność, odżywka w przypadku moich włosów ma same zalety.
 
Ogólne cechy i skład produktu ( za portalem wizaz.pl ) :
 
 Wartościowy roślinny kompleks pielęgnacyjny z wyciągiem z moreli* i winogron* wraz z olejkiem z kiełków pszenicy nawilżają włosy, wzmacniają ich strukturę i chronią jednocześnie skórę głowy.
 
Gwarantowane cechy produktu:
- z kontrolowanej biologicznie uprawy,
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących,
- bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie,
- produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego,
- produkt wegański.

Skład:
 Aqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Stearamidopropyl Dimethylamine, Myristyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Triticum Vulgare Oil, Sodium Lactate, Prunus Armeniaca Fruit Extract*, Sodium Hyaluronate, Citric Acid, Lactic Acid, Tartaric Acid, Vitis Vinifera Extract*, Helianthus Annuus Seed Oil, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Cocos Nucifera Oil, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Geraniol**, Citral**, Limonene**.
 * składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
** naturalne olejki eteryczne.
 
U mnie ta odżywka sprawdza się wyjątkowo dobrze, z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić.


 
  Teraz o maleństwie, które dostałam i dopiero przymierzam się do używania. Ta gąbka do zmywania makijażu  Oriflame, w moim przypadku nieczęsto się przyda, bo jak już pisałam, makijaż najczęściej zmywam po prostu wodą i mydełkiem glicerynowym, ale na pewno znajdę dla niej jakieś inne, przydatne dla mnie zastosowanie.





 
 
Teraz czas na moją Bardzo Kobiecą Galerię, dzisiaj ciąg dalszy pięknych obrazów polskiego malarza, Karola Baka.













Pozdrawiam
Margaretka

sobota, 23 czerwca 2012

Namiastka peelingu - Alterra, peeling do ciała, żurawina i figa


Hej, Dziewczyny


Z tą rossmannową linią kosmetyków mam do czynienia od niedawna.

Długo niczego z ich produktów nie kupowałam, zawsze bałam się tanich, własnych linii sieciówek, wychodząc z założenia, że mogę trafić na co prawda za małe pieniądze, ale bubel.
Jak to bywa w przypadku osoby co nieco rozgarniętej, wreszcie dotarły do mnie argumenty, recenzje i opinie wielu blogowiczek i ja też rozpoczęłam moją przygodę z Alterrą.
Dwa ich produkty; pomadka ochronna i dezodorant w kulce, o których pisałam tutaj,  potwierdziły niezły poziom tej linii, niestety trzeci mój zakup, peeling do ciała i już pierwsza zakupowa porażka.






Wiem, że można by go nazwać peelingiem łagodnym, delikatnym, jak zwał tak zwał ale właściwości peelingujących, to w nim nawet jak się ze świecą szuka, to i tak się nie znajdzie.
Pestki / nasiona żurawin, które mają być tym elementem ścierającym naskórek są w ilości zawrotnie skromnej, raczej występują tu w postaci bajeru niż wykonują swoje zadanie.

Poza miłym uczuciem wygładzenia skóry, trwającym zresztą wyjątkowo krótko i typowo myjącym efektem, takim samym jaki daje każdy, najzwyklejszy żel pod prysznic nie znajduję w tym peelingu żadnych plusów.

Nawet  zapach, przyjemnie skromny i nie zalatujący chemią nie jest zbytnim atutem nie mówiąc już o obiecanych przez producenta właściwościach nawilżających, których niestety nie zauważyłam zupełnie.
 Konsystencja też mnie nie powaliła, przywodzi na myśl rzadki kisiel, w dodatku mało wydajny, więc wcale nie taki tani jak się wydaje w momencie kupowania.




Oczywiście zużyję ten peeling do końca, będzie mi służył jako ciut bardziej zaawansowany żel do mycia, choć ja , korzystająca namiętnie z wanny, na pewno nie będę zadowolona ze "śmieci" w wodzie po jego użyciu.
Z Alterry nie zrezygnuję, ten bubel na szczęście nie zniechęcił mnie do dalszych prób ich kosmetyków.

A Wy miałyście jakieś zakupowe niewypały z Alterry ? To ważne, warto wiedzieć bo po co mamy wyrzucać pieniądze, nawet jeśli nie są wielkie.

Teraz mój zwyczajowy prezent dla Was, Niezwykłe, pełne  sennych wizji obrazy włoskiej malarki Claudii Giraudo.














Pozdrawiam Was  weekendowo

Margaretka