Z tą rossmannową linią kosmetyków mam do czynienia
od niedawna.
Długo niczego z ich produktów nie kupowałam, zawsze
bałam się tanich, własnych linii sieciówek, wychodząc z założenia, że mogę
trafić na co prawda za małe pieniądze, ale bubel.
Jak to bywa w przypadku osoby co nieco
rozgarniętej, wreszcie dotarły do mnie argumenty, recenzje i opinie wielu
blogowiczek i ja też rozpoczęłam moją przygodę z Alterrą.
Dwa ich produkty; pomadka ochronna i dezodorant w
kulce, o których pisałam tutaj, potwierdziły niezły poziom tej linii, niestety trzeci mój zakup, peeling
do ciała i już pierwsza zakupowa porażka.
Wiem, że można by go nazwać peelingiem łagodnym,
delikatnym, jak zwał tak zwał ale właściwości peelingujących, to w nim nawet jak
się ze świecą szuka, to i tak się nie znajdzie.
Pestki / nasiona żurawin, które mają być tym
elementem ścierającym naskórek są w ilości zawrotnie skromnej, raczej występują
tu w postaci bajeru niż wykonują swoje zadanie.
Poza miłym uczuciem wygładzenia skóry, trwającym
zresztą wyjątkowo krótko i typowo myjącym efektem, takim samym jaki daje każdy,
najzwyklejszy żel pod prysznic nie znajduję w tym peelingu żadnych
plusów.
Nawet zapach, przyjemnie skromny i nie zalatujący
chemią nie jest zbytnim atutem nie mówiąc już o obiecanych przez producenta
właściwościach nawilżających, których niestety nie zauważyłam
zupełnie.
Konsystencja też mnie nie powaliła, przywodzi na
myśl rzadki kisiel, w dodatku mało wydajny, więc wcale nie taki tani jak się
wydaje w momencie kupowania.
Oczywiście zużyję ten peeling do końca, będzie mi
służył jako ciut bardziej zaawansowany żel do mycia, choć ja , korzystająca
namiętnie z wanny, na pewno nie będę zadowolona ze "śmieci" w wodzie po jego
użyciu.
Z Alterry nie zrezygnuję, ten bubel na szczęście
nie zniechęcił mnie do dalszych prób ich kosmetyków.
A Wy miałyście jakieś zakupowe niewypały z Alterry
? To ważne, warto wiedzieć bo po co mamy wyrzucać pieniądze, nawet jeśli nie są
wielkie.
Teraz mój zwyczajowy prezent dla Was, Niezwykłe,
pełne sennych wizji obrazy włoskiej malarki Claudii Giraudo.
Pozdrawiam Was weekendowo
Margaretka
Też go miałam :) Był całkiem ok, ale słabo ścierał :c Ja bardziej traktowałam go jako zwykły żel pod prysznic :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.tanecznedusze.blogspot.com/2012/06/rozdanie.html#comment-form na moim blogu trwa już rozdanie, zapraszam :D ZAGŁASZAĆ SIĘ :D
Żurwinowy <3
OdpowiedzUsuńnie miałam tego peelingu. do Alterry co jakiś czas robię podejście, niestety, nic mnie jeszcze nie zachwyciło. nie cierpię ich odżywki z aloesem i granatem, choć dla wielu osób jest świetna ;) ich żele pod prysznic też doprowadzają mnie do szału. ale trzeba próbować ;)
OdpowiedzUsuńNie kupowałam nic z tej firmy. Dobrze, że piszesz o takich rzeczach:))Obrazy piękne. Miłego weekendu.:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam alterre ale czesciej kupuje alverde - lubie takie naturalne produkty ... no szkoda ze ten peeling niewypal -przyznam sie ze go nie mialam i raczej juz nie kupie :) fajna recenzja buziaki pa
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie stosowałam żadnych kosmetyków z tej firmy...
OdpowiedzUsuńA peeling rzeczywiście wygląda jak jakiś kisiel... ;)
A ja będąc dzisiaj w Rossmannie zastanawiałam się nad kupnem tego produktu. Dobrze, że tego nie zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnych kosmetyków tej firmy :D
OdpowiedzUsuńbdb recenzja:) też mam ten peeling , ale mimo tylko właściwości wygładzających lubię go
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze nic z tej firmy. Piękne obrazy
OdpowiedzUsuńNie mam nic tej firmy jeszcze i w najbliższym czasie nie planuje mieć :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam peelingi, szczególnie te pachnące :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś tę recenzję. Trzymałam ten peeling w ręce w sklepie i dumałam, czy by nie nabyć... W końcu odstawiłam i wygląda na to, że dobrze zrobiłam.
OdpowiedzUsuńmyślę, że tak bo peeling z niego żaden, natomiast żel pod prysznic taki sobie :)
UsuńCoraz bardziej się zniechęcam do tej Alterry, na 5 produktów, których próbowałam do tej pory, zadowolona jestem w 100% tylko z 1
OdpowiedzUsuńJako osoba uzależniona wręcz od peelingów dziękuje za info bo jak bym miała coś takiego użyć to bym się zdenerwowała
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam nic z tej firmy..:)
OdpowiedzUsuńto dobrze, że nas przed nim przestrzegłaś :) ja jeszcze nie miałam niczego z Alterry, pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten peeling jest kpiną z ... peelingów ;) ALE zapach uwielbiam podobnie jak Granat :) także jestem w stanie wybaczyć brak działania :D
OdpowiedzUsuńA tak lubię Alterrę... no ale widać i tu zdarzają się potknięcia. Dla mnie królem peelingów do ciała pozostaje Tołpa i ich "killer": http://tolpa.pl/orzezwiajacy-peeling-maska,p323#!cala-linia - polecam z czystym sumieniem :)
OdpowiedzUsuń