Hej Dziewczyny!
Tak się jakoś poskładało, zresztą dla mnie bardzo szczęśliwie, że w stosunkowo krótkim czasie trafiły w moje ręce dosyć podobne kremy do twarzy.
Oba mają prawie identyczne opakowania, ten sam sposób aplikowania, są w podobnym stopniu intensywnie działające i regenerujące, oba na noc dla skóry, która potrzebuje nie tylko ochrony ale i poprawy obecnego stanu.
Porównaniem obu kremów zajmę się w dalszej części tego posta, teraz zajmę się moimi odczuciami dotyczącymi głównego bohatera dzisiejszego wpisu, kremu na noc z linii Organic Silica, SILOR+B.
Muszę przyznać, że w moim przypadku, przed tym kremem poprzeczka została wysoko podniesiona, ponieważ wcześniej używałam kremu - serum Revitacell, dla mnie optymalnie udanego i spisującego się świetnie.
Dodatkowe, małe zamieszanie z datą przydatności do użycia, która kończy się niedługo, nie sprzyjało mojemu obiektywnemu, bez żadnej nuty niechęci, podchodzeniu do tego kosmetyku.
Jako, że okazja wypróbowania i ocenienia tego kremu może mi się już nie powtórzyć, a blogerka pisząca między innymi o nowościach oraz kosmetykach mniej znanych, mających mniejszą siłę przebicia, bo bez zaplecza promocji przez wielkie koncerny kosmetyczne, powinna jeść chleb nie tylko z wielkich gigantów ale i z maleńkich piekarni, gdzieś na uboczu. Dałam mu więc szansę i...., przyznaję bez bicia, szczerze się z tego cieszę.
Opakowanie kartonowe jest stosunkowo skromne, nie przyciąga wzroku, nie kusi, trzeba wiedzieć, że właśnie ten krem chce się kupić, żeby sięgnąć po niego z drogeryjnej półki.
Natomiast bezpośrednie opakowanie kremu, czyli pojemniczek, w którym on się znajduje, to już zupełnie inna bajka.
Nowoczesne, wygodne, z bardzo lubianym przeze mnie atomizerem, jest niewątpliwie dużym plusem, lubię gdy z kremu korzystam w ten bezpieczny pod względem higieny sposób. Również możliwość obserwowania ilości kremu jaki mamy jeszcze do dyspozycji została tu dobrze rozwiązana.
Krem w zasadzie nie pachnie, w każdym razie ja nie wyczuwam w nim ani miłych ani niesympatycznych nut, nazwałabym ten zapach bardzo obojętnym
Konsystencja klasycznego kremu, odpowiednio gęsta, lekko tłustawa, krem bardzo dobrze się rozsmarowuje, stosunkowo niewielka ilość daje nam już uczucie dobrze nakremowanej skóry, wchłania się bardzo ładnie, choć na skórze pozostaje wyraźny, ale sympatyczny w odczuciu i dotyku film, na pewno minimalnie tłusty, więc te z Was, które skórę mają tłustą lub mieszaną, nie będą go lubiły.
Dla mojej, raczej suchej skóry to bardzo pożądany efekt, który utrzymuje się przez całą noc, do rana, podczas mycia dalej czuję taką fajną, śliską powłoczkę na skórze, bardzo mi to dobrze służy i odpowiada.Sam stan jędrności, elastyczności i takiej ładnej gładkości skóry też jest zaskakująco dobry. Przy tym kremie przestałam musieć stosować rano krem na dzień, skóra jest w tak dobrej kondycji, że przy Silor+B, używam tylko fluidu z opcją nawilżania.
cena około 65 zł, poj. 30 ml
Chciałabym jeszcze przedstawić Wam porównanie tego kremu z kremem-serum Revitacell, notka jemu poświęcona jest tutaj, bo uważam, że oba są podobne, podobnie dobrze działają, choć parę szczegółów świadczy raz na korzyść jednego, raz drugiego.
Opakowanie - kartonik, wyraźnie na korzyść Revitacell, w jednym przypadku skromność i prostota, w drugim opakowanie z cyklu tych luksusowych, eleganckich.
Opakowanie - pojemniczek na krem, bardzo podobne, ta sama zasada działania, ta sama gramatura, na korzyść Silor+B przemawia możliwość śledzenia, jaką ilością kremu jeszcze dysponujemy
Zapach, w przypadku Revitacell na początku dziwny, trzeba się do niego przyzwyczaić, ten drugi ma zapach prawie niewyczuwalny.
Konsystencja w obu przypadkach podobna, choć Silor+B jest bardziej ciężki, lekko tłustawy.
Efekt na skórze, Revitacell szybciej i lepiej wchłania się pozostawiając bardzo delikatną warstewkę "impregnującą" skórę, u drugiego film jest bardziej wyczuwalny i leciutko tłustawy
Składniki czynne, Revitacell to nowoczesna, innowacyjna technologia wykorzystująca komórki macierzyste, Silor+B to przede wszystkim dobroczynne działanie krzemu organicznego oraz bromu.
Efekt pielęgnacji i poprawy stanu skóry w moim odczuciu w obu przypadkach bardzo dobre i bardzo porównywalne, oba kremy oceniam bardzo wysoko, znacznie wyżej niż większość popularnych kremów, po które sięgamy najczęściej w drogeriach.
Cena to już spore różnice, dzisiaj opisywany przeze mnie Silor+B kosztuje około 65 zł, Revitacell natomiast to kwestia wydania około 130 zł, w tym przypadku przy wyborze chyba najbardziej decyduje zasobność naszego portfela.
Dziękuję portalowi Prekursorki.pl za możliwość przetestowania kremu Silor+B
Jeszcze zostańcie u mnie na chwilę i wpadnijcie do mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Dzisiaj w ramach tęsknoty za słońcem i upałem kilka dzieł plastycznych hiszpańskiego malarza i ilustratora, Gabriela Picarta
Pozdrawiam
Margaretka
piekne obrazy:)
OdpowiedzUsuńPiękne obrazy, a krem strasznie drogi :)
OdpowiedzUsuństrasznie to bym nie powiedziała, ale fakt, tani nie jest :)
Usuńkremy ciekawe, ale trochę drogie, a galeria jak zwykle piękna:))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmi po kremie silior b na szyi wyskoczyła jakaś krostka , dekolt sie kleił ,a skóra była sztucznie wygładzona (przez silikony) - no niestety ja nie jestem zadowolona z tego kremu ;-(
OdpowiedzUsuńRevitacell bardziej mnie kusi , ten krem na prawdę bardzo chetnie bym wypróbowała
no i tak to jest z ocenami kosmetyków, skóra skórze nierówna a i potrzeby i oczekiwania też mamy często różne
Usuńmam nadzieję, że mi nic takiego nie wyskoczy, dotąd krem spisuje się dobrze w tym temacie :)
jej ale zachwycajaca galeria....
OdpowiedzUsuńfajna recenzja a kremu nie znam:)))))
dzięki kochana, miłe to :)
UsuńCzy ja dobrze zrozumiałam, że dostałaś krem z datą ważności, która się kończyła?
OdpowiedzUsuńTrochę czytałam o tej firmie i jej produktach, składy nie są najgorsze a tego mają przystępne ceny. Dla wielu osób mogą wydawać się ciekawe i godne uwagi :)
ta sprawa została już wyjaśniona
Usuńbiorąc pod uwagę jak się spisuje, to masz rację ceny są przystępne, ale biorąc pod uwagę nasze przeciętne portfele, to już nie powiem, cena nie jest niska :)
Jednak zaznaczyłaś to, więc dla mnie to mało poważne podejście ze strony firmy/agencji.
UsuńKwestia portfela zawsze będzie miała priorytet, ale jeżeli coś jest dobre i działa to potrafię przeboleć wydatek, tym bardziej że posiadam chimeryczną cerę i wiem jak to jest kiedy topi się określone kwoty przykładowo w aptece.
no właśnie, masz rację, można jakoś przeboleć większą sumkę, kiedy mamy maksymalną szansę na późniejsze zadowolenie
Usuńja akurat skórę mam stosunkowo niepodatną na wszelkie zawirowania, natomiast muszę jej sporo dostarczać "pożywienia", bo inaczej więdnie w trymiga :)
ja mam kłopot z dobraniem kremu, co prawda skórę mam suchą ale i tak po większości tych które używałam wyskakują mi różne dziadostwa, ciekawe jak ten by się sprawdził, nie wiesz czy mają próbki?
OdpowiedzUsuńnigdy się nie spotkałam z próbkami ich produktów, a przecież próbki często ułatwiają nam wybór, powinni pomyśleć o tym :)
Usuńszkoda, bo jednak nie zainwestuję takich pieniędzy w coś co u mnie może okazać się kolejnym niewypałem
Usuńpozdrawiam
Mnie by ta data ważności skutecznie zniechęciła
OdpowiedzUsuńpiękne sa te obrazy :) takie słoneczne i ciepłe :)
OdpowiedzUsuńDodałam Twojego bloga do obserwowanych :)
liczę na to samo
classicorcool.blogspot.com
www.facebook.com/classicorcool
tak się zapatrzyłam w te obrazy i zachciało mi się lata :) na szczęście już bliżej, niż dalej ;)
OdpowiedzUsuńNie znam niestety. Jeśli miałabym pewność, że sprawdzi się u mnie to kupiłabym.
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia, pozdrawiam:)
Kayeczko, Tobie też życzę miłego tygodnia :)
Usuńcudowne ilustracje,ja umieram z tesknoty za słońcem
OdpowiedzUsuń♥ pozdrawiam:*:*
OLA
Margaretko
OdpowiedzUsuńczy ten krem długo jest tłusty na skórze i czy bardzo skóra jest tłusta?
postaram Ci się to określić, choć wiesz, trudno jest opisać słowami wszystkie niuanse
Usuńkrem po nałożeniu nie wchłania się w 100%, na skórze pozostaje wyraźnie ciut tłusta, ale absolutnie nie denerwująca, nie klejąca się, nie świecąca warstewka.
Też nie lubię takich mocno natłuszczających kosmetyków, w tym wypadku jest inaczej, ta warstewka jest dosyć przyjemna w dotyku, czuje się też w niej sporo wilgoci, słowem ma się wrażenie, że skórze jest w tym dobrze. Nie odczułam najmniejszego zatykania porów, nic mi nie wyskoczyło.
Jakbyś miała jakieś wątpliwości, pytaj :)
dzięki, chyba muszę o nim pomyśleć, przydałby mi się
Usuńpozdrawiam serdecznie :)
Patrycja, dzięki za miłe słowa, to taki pozytywny akcent na początek tygodnia
OdpowiedzUsuńzaraz do Ciebie zaglądam :)
miałam żel do ciała z tej firmy, był całkiem fajny. jednak ta afera z datami ważności nieco mnie zniesmaczyła - dobrze, że mimo tego krem dobrze się u Ciebie spisał :)
OdpowiedzUsuńOch, jak chcę taką pogodę jak w dzisiejszej Galerii! :)))
OdpowiedzUsuńAle śliczne obrazy!
OdpowiedzUsuńPs. Obserwujemy ten blog z przyjemnością. Jeśli i Ty Lubisz Szczęście nie czekaj ani chwili - zaobserwuj a na pewno znajdziesz tam coś dla siebie :)
a właśnie szukam co będzie dobrze działać na moją buźkę --- ciekawy
OdpowiedzUsuń