
Opowieść pana Herbaczyńskiego
Ponoć, jak mówią obeznani w temacie, bajaderki to dobre były u znanego i zacnego warszawskiego cukiernika , pana Gajewskiego, przed wojną.
Był to smakołyk studentów, szczególnie tych biednych, którzy ostatnie grosiki zamiast na obiad, na te właśnie bajaderki oddawali, bo jak mówili wtajemniczeni, były smaczne i pożywne.
Pan Gajewski robił te bajaderki na kruchym spodzie, a masa ze ścinek ciast i tortów różnorakich z dodatkiem masy maślanej robiona była, wszystko to kuwertura, czyli czekolada z bloku jako polewa wykańczała. Krojone w duże kwadraty, ważyły i ponad sto gram.

Ładne to. Od razu taka nasza dzisiejsza, okrągła bajaderka też wydaje się bardziej godna szacunku.
No bo co, jeśli kochać po niej będziemy mocniej, albo nasz najmilszy jeszcze bardziej zakochanym okiem spozierać na nas będzie? Czyż nie warto spróbować?
Wszak stare, ale jare przysłowie mówi - "Kto zjada ostatki, ten jest piękny i gładki".
A bajaderki właśnie z tych skrawków, ostatków robimy.
Zeschnięte kawałki ciast, wczorajsze drożdżówki, wszystko na co już niechętnym okiem spozieramy (poza częścią z kremem), po prostu odłóżmy, nie wyrzucajmy. Po wyschnięciu damy im nowe życie, nowy smak, ciacho na medal.
Moja wersja trochę różni się od standardu, poza kawałkami ciast i ciasteczek do bajaderek dodaję jeszcze płatki owsiane i jęczmienne. Z suchych składników dodałam jeszcze zmiksowane pestki dyni i nasiona chia, ale równie dobrze mogą też być orzechy, migdały itp.
Możemy to pokruszyć ręcznie, a jeśli chcemy szybko i miałko, to proponuję zmiksować to blenderem/malakserem.
Teraz czas na coś w rodzaju płynnej "czekolady"
Na około 1/2 kg suchych składników w rondelku podgrzewając, ale nie gotując rozpuszczamy:
1/3 kostki masła/margaryny
1/3 szklanki mleka
1/3 szklanki cukru
3 łyżki kakao
Suche łączymy z mokrym, dodajemy 3-4 łyżki dżemu, ja dzisiaj dodałam powidła śliwkowe, "gram" lub dwa rumu, rodzynki, i wszystko mieszamy i wyrabiamy na dosyć ścisłą masę.
Masa ma być taka, żeby z łatwością można z niej robić kule. W razie czego, za rzadką zagęszczamy rozkruszonym herbatnikiem, a zbyt twardą dodatkową łyżką dżemu.
Kule otaczamy w kokosie, startych na pył herbatnikach lub mielonych orzechach/pistacjach.
Teraz to już tylko filiżanka kawy i chwila spokoju z książką, co ja poczyniłam i bardzo szczęśliwa byłam.
Wiem, że w marcu może być jak w garncu, ale bez przesady, u mnie dzisiaj rano jest tak, trochę to już nudne.
Pozdrawiam
Margaretka
mniam, uwielbiam bajaderki chociaż to bomba kaloryczna :D
OdpowiedzUsuńno właśnie, wszystko co smakowicie słodki to bomba kaloryczna, Life is brutal and full of zasadzkas :)
UsuńWyobrażam sobie tę przedwojenną cukiernię, musiało być bardzo ekologicznie, żadnych konserwantów, czy jajek w proszku, sztucznych dodatków zapachowych, pewnie smaki były zupełnie inne.
OdpowiedzUsuńDobry ten Twój sposób na dodawanie płatków, kupuję pomysł. Buziaki!
chciałabym na moment przenieść się do takiej przedwojennej kawiarni lub cukierni, musiał być tam urokliwy klimat :)
UsuńNaprawdę takie opinie krążyły? No prosze - nie wiedzialam :) twój przepis na pwno wypróbuję!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, pewnie to reklama, jeśli tak to widać, że i wtedy ludziska wiedzieli, że warto na nią stawiać :)
UsuńŁadna ta historia. Bajaderki i studenci, no, no. Ja czasem robię takie kulki ale tylko z płatków owsianych. Wypróbuję Twój przepis bo zapowiada się, że u mnie wszystkim takie ciastko będzie smakowało :)
OdpowiedzUsuńteż kiedyś takie robiłam, bez dodatku dżemu, ale jak poznałam tę wersję, już zawsze robię tak, bo wydaje mi się, że lepsza :)
Usuńojej ziemniaczki a ja na diecie uciekam szybko stad
OdpowiedzUsuńwłaśnie niedawno po raz pierwszy spotkałam się z tą nazwą, bardzo mi się podoba; ziemniaczki, ha :)
UsuńTo chyba zależy od regionu, ja znam tylko nazwę ziemniaczki właśnie ;)
UsuńJeju jak ja je uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńco powiesz na wspólną obserwacje ? ;)
http://xblueberrysfashionx.blogspot.com
Ja też już mam dosyć zimy. Na bajaderki chodziłam do cukierni za czasów liceum.
OdpowiedzUsuńto prawie jak ci przedwojenni studenci :)
UsuńZ utęsknieniem wyczekuję WIOSNY a BAJADERKI baaardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńsą pyszne :)
UsuńRobię czasem takie zlepki ;)
OdpowiedzUsuńzlepki? nie podoba mi się taka nazwa :)
Usuńu nas to po prostu bomby, w robieniu których mistrzynią była moja ukochana Babunia :)
OdpowiedzUsuńbomby? no to mamy bajaderki, kulki, ziemniaczki, zlepki, teraz bomby, super :)
UsuńMniam, lubię bajaderki!
OdpowiedzUsuńKolor pazurków przyciąga uwagę;)
OdpowiedzUsuńCUDOWNIE!
OdpowiedzUsuńWielkie pozdrowienia!!
:*
Ola
oooo mniam jakie smakołyki :)
OdpowiedzUsuńKoło mojej szkoły podstawowej była cukiernia i tam nazywały się te bajaderki kulkami rumowymi. A w Poznaniu, gdzie mieszkałam jakiś czas: kartofelki. I ta nazwa jest dziwna, ponieważ w Poznaniu są pyry. A kartofel kojarzy się z Warszawą. Dlaczego te słodkie kulki nazywają kartofelkami, to nie wiem ;-))) Jak będę w Poznaniu muszę podpytać w cukierni.
OdpowiedzUsuńo tym, że w Poznańskiem są pyry wiedziałam, ale, że tam i słodkie kartofelki są to nie ha,ha . Wiem, że kartofle to ziemniaki na Górnym Śląsku, uwielbiam tę naszą różnorodność językową, super sprawa :)
Usuńale mi smaka narobiłaś ^^
OdpowiedzUsuńoj też takie lubię :)
OdpowiedzUsuńSłodkości to jest to :)
OdpowiedzUsuń