Obserwatorzy

wtorek, 30 lipca 2013

Pachnąca niespodzianka od WIT Dystrybutor Kosmetyków

Hej Dziewczyny!  

Miła niespodzianka to wielka frajda. Miła kosmetyczna niespodzianka to frajda przeogromna.

Firma WIT Dystrybutor Kosmetyków nie zapomniała o moim blogu i wczoraj do moich łapek dotarła przesyłka z kilkoma smakowitymi kąskami  z pachnąco-pielęgnacyjnej oraz kolorowej krainy kosmetyków.

                                                                

Dzisiaj mam w planie tylko pokazać Wam to, co dostałam, teraz czas na bardzo bliskie spotkania moje i mojego męża (tak, tym razem i On ma coś z mojego bloga) z nowymi nabytkami.
A testowanie, muszę przyznać zapowiada się wonnie, ślicznie i bardzo sympatycznie, wczoraj przyjaźń została już zadzierzgnięta, słowem  przed nami spora dawka przyjemności.

Do pielęgnacji i dopieszczenia ciała i zmysłów dwie okołokąpielowe ślicznotki, żel pod prysznic i balsam do ciała, French Cancan marki New Brand Perfumes, szczególnie ta druga tubka już skradła mi serce, bo zapach przepięknie trwały i ujmujący .


Ten zestaw rozświetlających cieni do powiek jak skrojony do moich makijażowych potrzeb.
Marka W7 jest przez wiele z Nas już znana i doceniana, bo i ceny bardzo przyjazne i jakość bez zarzutu.
Jedynie to testerkowe opakowanie paletki spowodowało u mnie małą panikę, bo muszę wymyślić jakieś zastępcze i bezpieczne opakowanie, chyba by mnie trafiło, jakby mi się któryś z tych cieni uszkodził, czy rozsypał.



No i coś dla mojego mężczyzny, woda po goleniu, Cuba Original, też marki New Brand Perfumes, zapach w typie bardzo męski, trochę korzenny, taki gorący, mężowi przypomina tego bordowego Antonio Banderasa.



Oczywiście za jakiś czas bliżej zapoznam Was, Dziewczyny z tymi kosmetykami.


Teraz nie mogę odmówić sobie przyjemności pokazania Wam kwiatka na.... kaktusie. 
Spędza on sobie (ten kaktus bądź coś kaktusowatego, nie znam nazwy) lato na balkonie, jest mu tam chyba dobrze, bo po raz pierwszy zakwitł tak okazale.




I czas na moją Bardzo Kobiecą Galerię.
Jeszcze raz przepiękne obrazy holenderskiego malarza, Hesthera Wan Doornum'a, zapraszam, popatrzcie.






Pozdrawiam
Margaretka

piątek, 26 lipca 2013

BINGOSPA, żel Energizujące algi pod prysznic z zieloną herbatą - przepyszne

Hej Dziewczyny!  



No i jest lato, piękna pogoda, wakacje, można chcieć czegoś jeszcze do szczęścia?
Oj, parę rzeczy (potrzeb) pewnie by się znalazło.

Dzisiaj o takiej drobnostce, ale całkiem wydajnie podnoszącej komfort dnia codziennego, co ja mówię drobnostce, to taki umilacz ranków i wieczorów, za całe 8 złociszy, a relaks, dopieszczenie, że nie wspomnę - domycie, fundujemy sobie w towarzystwie sympatycznego zapachu zielonej herbaty.

Kolejny produkt BingoSpa, tym razem będę o mało co tylko achać i ochać.


Napisałam już o bardzo przyjemnej cenie, wspomnę o rozsądnej ilości produktu, bo butelka zawiera 300 ml gęstego, dobrze utrzymującego się na gąbce, dłoni, rękawiczce-myjce żelu, żadne ściekanie nie ma tu racji bytu, więc żel jest przez to w 100% wykorzystany.



O kształcie butelki ja z uporem maniaka będę pisała, że fajny, mam jakąś słabość do tej trochę staromodnej, jakby trochę aptekarskiej formy opakowania, korek przeboleję, choć mój egzemplarz tym razem faktycznie zakręca się z dużymi oporami. Tym razem BingoSpa odstąpiło od papierowej naklejki na rzecz nowoczesnego foliowego nadruku, co z jednej strony jest dużym plusem, bo teraz jest znacznie bardziej trwale i higienicznie, ale z drugiej troszkę pozbawiło butelkę tego nietuzinkowego, trochę niegdysiejszego looku.
No i dogódź tu wszystkim, bądź tu mądry i pisz wiersze.

Podoba mi się też kolorek żelu, taki cukierkowy, smakowity, idealnie pogodny odcień jaśniutkiej zieleni, chciałoby się powiedzieć cudna mięta, ale w tym wypadku to cudna zielona herbata.

Zupełnie przyzwoitą ocenę muszę też wystawić zapachowi; bardzo sympatyczny, nie natarczywy, nie sztuczny, mycie przy pomocy tego zielonego osobnika daje dużą przyjemność, bo eleganckich wonności mamy tu pod dostatkiem. Niestety chwilę po umyciu zapach ze skóry znika, w tej kwestii żel algowy nie jest mistrzuniem.

Samo clou zadań żelu, czyli mycie, pienienie się, nawilżanie, wygładzanie jest też całkiem fajne. Nie mogę złego słowa powiedzieć na jakość, która w mojej ocenia jest bardzo przyzwoita i co w tym momencie muszę dodać, żel nie powoduje uczucia ściągania, wysuszenia skóry, choć oczywiście po myciu ja skórę muszę i tak potraktować jakimś nawilżaczem-pielęgniaczem.





Króciutka notka producenta:

Delikatnie kremowe algi BingoSpa pod prysznic w formule żelu, z odświeżającą  zieloną herbatą.
Algi dostarczają skórze mnóstwa odżywczych substancji i minerałów: witaminy grupy B, witamina C chroniąca przed wolnymi rodnikami, aminokwasy zapewniające skórze właściwe nawilżenie i wiele innych, z których Twoja skóra będzie zadowolona.
Kremowa piana BingoSpa zostawi na Twojej skórze uczucie świeżości i rześkości, a Ty będziesz się cieszyć dobrym samopoczuciem do następnej kąpieli.

Bez dwóch zdań polecam Wam tę zielono-herbacianą ślicznotkę, lubi się ją za całokształt, w tym za zapach, urodę i myju-myju w szczególe, więc jak spotkacie to kupujcie, 
a spotkacie na pewno w
                                                BINGOSPA_BANNER_250x_GI_big.jpg (250×300)          TUTAJ.



Teraz czas już na chwil kilka w mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Jeszcze raz obrazy holenderskiego malarzaHesther'a van Doornum'a, tym razem można powiedzieć, że w swojej urodzie jak najbardziej w tematyce również okołokąpielowej.







Pozdrawiam
Margaretka


poniedziałek, 22 lipca 2013

GREEN PEOPLE, Witaminowy nawilżający krem na dzień i na noc

Hej Dziewczyny!  




Jak to dobrze, że na naszym rynku oferta kosmetyków organicznych, naturalnych tak ładnie nam się poszerza, wybór coraz większy i ze znalezieniem swojego ulubieńca coraz mniej kłopotu.

Dzisiaj biorę na na mój blogowy warsztat krem do twarzy właśnie z rodziny tych ekologicznych, organicznych, bogatych w to wszystko co daruje nam natura i co chcemy by bezpiecznie służyło naszej skórze.




Dzięki akcji firmy Bio-Beauty, wyłącznemu dystrybutorowi na rynek polski takich właśnie organicznych, certyfikowanych kosmetyków, miałam przyjemność poznać się,  wypróbować i bardzo polubić z nawilżającym kremem do skóry normalnej, suchej i zmęczonej (sic!), nawiasem mówiąc opcja okazała się idealnie dobrana do mojego typu cery.

Do testów dostałam  próbkę 25 ml, więc połowę standardowego opakowania kremu do twarzy, ilość wystarczającą, by móc sobie o samym kremie wyrobić opinię, choć pozbawiona zostałam przyjemności korzystania z kosmetyku pełną gębą, dla mnie opakowanie też gra dużą rolę, a tu korzystanie z wygodnego, bo z pompką aplikatora musiałam sobie tylko wyobrazić.




Sam krem ma bardzo miłą, lekką konsystencję i jest przemiły w kontakcie ze skórą. Od razu po nałożeniu go na skórę odczuwam idealną gładkość tejże; mojej wiecznie spragnionej nawilżania mordeczki, krem działa na piątkę z plusem i to nie tylko w krótkim ale i długim "czasookresie".
Uwielbiam go nakładać wieczorem, zasypiam z takim bardzo delikatnym, absolutnie nie tłustym, ale wyczuwalnym, wilgotnawym filmem, a rano stan mojej skóry naprawdę cieszy oko w lustrze, skóra jest rzeczywiście wypoczęta, dobrze napięta i wyraźnie dobrze nawilżona.
Pod makijaż nakładam krem już znacznie oszczędniej, tak by tylko przedłużyć jego świetne efekty w ciągu dnia, zresztą jego lekko chyba matujące skórę właściwości są nie do przecenienia przy letnim makijażu, w każdym razie moje fluidy z opcją nawilżania współgrają z tym kremem doskonale.




Muszę jeszcze koniecznie wspomnieć o zapachu, bo jest on naprawdę przedni. Bardzo delikatny, subtelnie wyczuwalny, a w swoich klimatach przywodzi na myśl najlepsze francuskie perfumy, klasa i jeszcze raz klasa.




Proponuję Wam teraz przeczytać notkę dystrybutora kremu Green People, Bio-Beauty:

24-godzinny krem bez zawartości alkoholu dla normalnej, suchej i zmęczonej skóry. 

Posiada formułę odmładzającą! Stanowi eksplozję witamin, minerałów i antyoksydantów.

 Zawiera kompleks utrzymujący stałe nawilżenie skóry, kojąc ją i odżywiając. Ma 

udowodnione klinicznie odmładzające właściwości na komórki skóry, redukujące 

powstawanie zmarszczek. Pozostawia skórę jedwabiście gładką o delikatnym,

naturalnym zapachu. Dla najlepszego efektu stosuj razem z kremem Odżywczym 

kremem na noc Fruitful Nights.



100 % naturalny certyfikowany produkt posiadający 89% składników organicznych.
  • bez parabenów
  • bez alkoholu ( alkohol etylowy, etanol)
  • bez ftalanów
  • bez sztucznych aromatów – 100% naturalny zapach
  • bez lanoliny
  • sztucznych barwników
  • bez produktów ropopochodnych

Najlepszy krem nawilżający jaki może zaoferować natura. Odpowiedni dla wegan i wegetarian.

Kluczowe składniki:
  • wiesiołek
  • awokado
  • skwalan z oliwy z oliwek
  • zielona herbata
  • bakalin
  • wodorosty

    składniki:
    AQUA (SPRING WATER), BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER*^, 
    HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL*, OLEA EUROPAEA (OLIVE) 
    FRUIT OIL*, GLYCERIN* (VEGETABLE DERIVED), SQUALANE (FROM OLIVE OIL), 
    CETYL ALCOHOL (EMULSIFYING PLANT WAX), CETEARYL GLUCOSIDE (PLANT 
    DERIVED EMULSIFIER), CETEARYL ALCOHOL (EMULSIFYING PLANT WAX), 
    ELAEIS GUINEENSIS (PALM) OIL*^, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED 
    OIL*, GLYCERYL STEARATE (PLANT DERIVED EMULSIFIER), ALOE 
    BARBADENSIS (ALOE VERA) LEAF JUICE POWDER*, PERILLA FRUTESCENS 
    (PERILLA) SEED OIL*, OENOTHERA BIENNIS (EVENING PRIMROSE) SEED OIL*, 
    PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL*, BAICALIN (BAICAL SCULLCAP EXTRACT), 
    ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT*, CAMELLIA SINENSIS 
    (GREEN TEA) LEAF EXTRACT*, ALTHAEA OFFICINALIS (MARSHMALLOW) ROOT 
    EXTRACT*, PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL UNSAPONIFIABLES, 
    PROPANEDIOL (FROM CORN STARCH), AROMA [PELARGONIUM GRAVEOLENS 
    (ROSE GERANIUM) OIL*^, SANTALUM AUSTROCALEDONICUM (SANDALWOOD) 
    WOOD OIL*], HYDROLYSED JOJOBA ESTERS (FROM JOJOBA OIL), FUCUS 
    VESICULOSUS (SEAWEED) EXTRACT, SODIUM STEAROYL GLUTAMATE (PLANT 
    DERIVED EMULSIFIER), CITRIC ACID, BENZYL ALCOHOL, SALICYLIC ACID, 
    SORBIC ACID, LIMONENE*, LINALOOL*, CITRAL*, CITRONELLOL*, GERANIOL*.
    *)89,9% składników organicznych
    ^)Składniki pochodzące ze „ Sprawiedliwego handlu”.

Dla mnie ten krem okazał się strzałem w dziesiątkę, pewnie tego jegomościa i kilku jego krewniaków zaproszę do siebie w dłuższą gościnę, tym bardziej, że świetna jakość nie przekłada się na niebotycznie wysoką cenę, krem 50 ml kosztuje 75 zł.


Dziewczyny, jeśli kosmetyki organiczne to Wasze klimaty, zaglądnijcie koniecznie
 do e-drogerii BIO-BEAUTY, kilka europejskich marek kosmetyków bio i eco jest tam na wyciągnięcie ręki.

                                     



Teraz już czas na kilka chwil dla sztuki.
Jak zawsze, zapraszam Was do mojej Bardzo Kobiecej Galerii. Dzisiaj obrazy holenderskiego malarza Hesther'a van Doornum, prawda, że piękne są te twarze?












Pozdrawiajm
Margaretka

czwartek, 11 lipca 2013

Gumy Orbit z własnym zdjęciem czyli opakowanie szyte na miarę, część II

Hej Dziewczyny!  


Już są. 

Wczoraj odebrałam paczkę, a w niej dobrze i bezpiecznie zapakowane takie oto zgrabne pudełko Orbitek.

Firma dzień wcześniej mailowo poinformowała mnie, że moje zamówienie jest już gotowe i właśnie rusza do mnie w drogę, więc orbitowanie gum Orbit odbyło się o mało co z prędkością światła. Szacun.


Muszę przyznać, że niby taki drobny gadżet, a frajdy z niego co niemiara. 
Każdy blister (10 tabletek) ma swoje samodzielne opakowanie, fajnie to zostało wymyślone.




Generalnie moim zamiarem było sprezentowanie tych spersonalizowanych Orbitek mojemu ślubnemu, ale coś mi się wydaje, że poszczególne pudełeczka trafią to tu, to tam, bo już zaczynają wzbudzać zachwyt wśród znajomków i rodzinki.



Gumy do żucia są bezcukrowe i miętowe, klasyczne, następnym progiem do zdobycia powinna teraz być możliwość zamawiania takich gum ze zdjęciem na poszczególnej tabletce, coś wierzę, że i temu wyzwaniu Wrigley podoła, praw autorskich za pomysł nie zaklepuję, ha.

W przesyłce znalazłam też całą bandę małych orbitkowych breloczków, nie dam nikomu, sama się nimi zgrabnie poobwieszam.


Teraz będę miała przy sobie Orbitki, męża i psa, to się nazywa perfekcyjnie trafiony umilacz.



A przy zameczku portfela już mi dzielnie i zadziornie dynda orbitkowa muffinka, 
uwielbiam takie durno(stojki / wisiołki)


Emma pewnie wolałaby, żeby pudełeczko z jej fotką skrywało bardziej ludzkie (vide) psie smakołyki.
Tak, tak, to jest to maleństwo z obrazka. Kiedyś była bardzo młoda i piękna , teraz tylko młoda i piękna.




Kilka postów temu tutaj pisałam jak zamówić takie spersonalizowane gumy do żucia, a polecam Wam je z czystym sumieniem, super opcja na coś nietuzinkowego i jedynego w swoim rodzaju.


                                                                               Dziękuję portalowi Uroda i Zdrowie.pl
                                                                               za to pachnące miętą testowanie.

           Stwórz własną gumę ORBIT    

Pozdrawiam
Margaretka

piątek, 5 lipca 2013

Zupa-krem z pokrzywy, tego nie da się nie polubić

Hej Dziewczyny!  


Kiedy powiedziałam mojej Mamuśce, że ugotowałam zupę z pokrzyw, zobaczyłam w jej oczach panikę, a potem współczucie.
- Oj, to tak już u Was cieniutko z forsą?

Dzielnie przyjęłam na klatę późniejsze, drobne złośliwości, postanowiłam nie objaśniać Mamie świata i nie tłumaczyć jej, że proste, zdrowe, ekologiczne i rodzime jedzonko to nie tylko moda, to tęsknota i powrót do natury.


Na szczęście pokrzywa odkrywana jest na nowo, już nie tylko herbata, która pozwala nam oczyszczać organizm, do dyspozycji mamy sporo nowatorskich i ciekawych przepisów, a wszystko to i dla zdrowia i dla urody i dla naszych kubeczków smakowych.
Nie przepadam za smakiem herbaty z pokrzywy, nie jestem w stanie go polubić, więc z zupą pokrzywową łączyłam spore nadzieje, bo chcę, żeby to prozdrowotne zielsko często gościło u mnie w domu i na stole.

No i powiem Wam Dziewczyny, że nie zawiodłam się, moja zupa jest genialna, pyszna, robi się ją szybciutko, a samopoczucie, że zjadło się taką michę zdrowia jest boskie.

Moja pokrzywa rosła sobie na skraju beskidzkiego lasu i aż prosiła się, żeby jej najmłodsze, delikatne wierzchołki pościnać (pamiętajcie o grubych rękawicach bo piecze ta bestyja jak cholera), zapakować do papierowej torby i przywieść do domu.

Teraz tylko zrywamy z łodyżek zdrowe, pełne mikroelementów, kwasów organicznych, witamin i  związków aminowych listeczki, płuczemy i wrzycamy na patelnię



Przesmażyłam liście pokrzywy na łyżce oleju:


Teraz 2 szklanki wody + 2 szklanki mleka + kostka drobiowa (rosołek) + mały serek topiony + przesmażone liście i gotuję to razem ok. 5 minut:




Miksuję zupę na krem blenderem, dodaję śmietanę i zakutkę z 1 łyżki mąki i zagotowuję.


Jako nieomal perfekcyjna (ha, ha) pani domu i kuchni, zrobiłam własne, smażone na pikantnie grzanki z chleba orkiszowego, jeszcze kleks ze śmietany, odrobina pieprzu i krem z pokrzywy można szamać, mówię Wam smakowite jedzonko.







Wypróbowałam jeszcze czy można zrobić takie "pokrzywowe chipsy" no i powiem Wam, że całkiem ciekawe;  chrupkie .
Listeczki pokrzywy maczałam w dobrze doprawionym na ostro cieście naleśnikowym i na patelnię.


Ciekawa jestem Waszych sposobów na oswajanie pokrzywy, a może podpatrzycie mój przepis?


Pozdrawiam
Margaretka