Hej Dziewczyny!
Kiedy dowiedziałam z facebookowej stronki Sylveco, że znalazłam się w grupie testerek nowego produktu marki; szamponu pszeniczno-owsianego, szczerze się ucieszyłam.
Moje dotychczasowe spotkania z kosmetykami tej polskiej firmy, kremem rokitnikowym, recenzja tutaj i kremem pod oczy, recenzja tutaj, produktami już mającymi duże grono swoich wielbicielek (ja jak najbardziej też tu się mieszczę), to pełne zadowolenie i satysfakcja.
Nie mogłam już doczekać się przesyłki z szamponem, tym bardziej, że we wszystkich przeze mnie lubianych szamponach widziałam już dno, w planie miałam zmianę na coś zupełnie nowego, bo co jak co, ale szampony zmieniam jak rękawiczki.
Służy to moim włosom, jeśli zbyt długo używam jednego, włosy chyba się nudzą, protestują, nawet strajkują, słowem, nie chcą być takie, jak ja chcę, żeby były.
Już wiadomość, że Sylveco wprowadziło do swojej oferty szampon, była dla mnie interesująca.
Fakt, że to szampon pszeniczno-owsiany, dodatkowo kuszący, bo nazwa jak nic, kojarzy mi się ze swojską naturą, ekologią w czystej postaci, po prostu zdrową pielęgnacją dla włosów.
Śliczna ta nazwa, niby taka dosłowna, bez fajerwerków, wszędobylskiej angielszczyzny, a mi od razu przywodzi na myśl, gorące słońce, łany złocących się zbóż, taki nasz polski, ludyczny krajobraz.
Jako naturalna blondynka, co prawda bez złotego kłosa, bo włosy mam bezustannie krótkie, wpisuję się w te sielskie klimaty idealnie, więc i szampon musiał się wpisać w moje.
No i się wpisał. Bardzo go polubiłam, za łagodność, miły zapach i oczywiście za podstawową i zarazem główną funkcję, za bardzo dobre mycie włosów.
Nie mam specjalnych kłopotów z doborem szamponów bo włosy mam zdrowe, w dobrej kondycji.
Zasłużyłam sobie na to odstawieniem kilka lat temu farby, zresztą blond, więc wiadomo morderczej dla włosów, zaprzestaniem suszenia włosów suszarką, to znaczy, bez przesady, czasem zdarza mi się używać tej piekielnej dyszy z gorącym nawiewem, ale robię to sporadycznie, w "wyjściowych" sytuacjach, a na co dzień myję włosy wieczorem i daję im po prostu spokojnie wyschnąć.
Od szamponu oczekuję takiej pielęgnacji, by moje włosy po umyciu były lśniące, lekkie, puszyste, ale nie napuszone, dobrze by sprawiały wrażenie bardziej gęstych niż są naprawdę.
I Sylveco mi to daje.
Bardzo fajnie jedwabiste w dotyku, mile przesypujące się przez palce, znacie to uczucie jak dłoń włoży się we włosy, a one mile poddają się i układają tak, jak się chce.
Nie ma tu żadnego przyklapnięcia, łatwo jest włosy tak, nazwijmy to, unieść, jak chcę, to trochę potargać, wiecie, krótkie włosy lubią gdy fryzura powstaje po kilku ruchach dłonią.
Dosyć dziwny jest ten szampon w kwestii samego procesu mycia i pienienia się.
Z reguły, ponieważ moje włosy się nie przetłuszczają, nie używam w nadmiarze lakierów i tym podobnych wspomagaczy, a myję je co dzień, dwa, wystarcza mi najczęściej jednokrotne nałożenie szamponu.
W przypadku tego pszeniczno-owsianego, pierwsze mycie to zupełny brak piany, wyraźnie muszę nałożyć szampon ponownie, wtedy tworzy się śliczna pianka, ale też inna niż w przytłaczającej większości szamponów, bo taka mięciutka, drobniutka, delikatna, jakby bez tych pęcherzyków powietrza, tylko bardziej przylegająca do włosa. Producent nazywa ten szampon balsamem i faktycznie coś w tym jest.
Bardzo mi to odpowiada, bardzo miłe uczucie, aż chce się tę piankę dłużej potrzymać (i tak robię) na włosach, czuję takie ukojenie, uspokojenie, mam wrażenie, że przy okazji regeneruję skórę głowy i włosy.Szampon nie jest zbyt gęsty, ale też nie wodnisty, dobrze nakłada się go na dłoń, z której absolutnie nie spływa, właściwie bezbarwny, no, może doszukać się w nim można delikatnej, bardzo słomkowej barwy.
Zamknięcie takie na zatrzask, aplikacja odpowiednio przemyślana, słowem Sylveco zadbało, żeby stworzyć szampon ze wszech miar udany i bezsprzecznie warty polecenia, co też z niekłamaną przyjemnością czynię.
Polecam, wypróbujcie, bo szampon pszeniczno-owsiany jest warty grzechu i tych 20 zł, które kosztuje 300ml.
Teraz jeszcze na moment wpadnijcie do Mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Dzisiaj cztery obrazy artystycznego i małżeńskiego teamu malarzy z Rosji, Igora Kozlovskiego i Mariny Sharapowej.
Kiedy dowiedziałam z facebookowej stronki Sylveco, że znalazłam się w grupie testerek nowego produktu marki; szamponu pszeniczno-owsianego, szczerze się ucieszyłam.
Moje dotychczasowe spotkania z kosmetykami tej polskiej firmy, kremem rokitnikowym, recenzja tutaj i kremem pod oczy, recenzja tutaj, produktami już mającymi duże grono swoich wielbicielek (ja jak najbardziej też tu się mieszczę), to pełne zadowolenie i satysfakcja.
Nie mogłam już doczekać się przesyłki z szamponem, tym bardziej, że we wszystkich przeze mnie lubianych szamponach widziałam już dno, w planie miałam zmianę na coś zupełnie nowego, bo co jak co, ale szampony zmieniam jak rękawiczki.
Służy to moim włosom, jeśli zbyt długo używam jednego, włosy chyba się nudzą, protestują, nawet strajkują, słowem, nie chcą być takie, jak ja chcę, żeby były.
Już wiadomość, że Sylveco wprowadziło do swojej oferty szampon, była dla mnie interesująca.
Fakt, że to szampon pszeniczno-owsiany, dodatkowo kuszący, bo nazwa jak nic, kojarzy mi się ze swojską naturą, ekologią w czystej postaci, po prostu zdrową pielęgnacją dla włosów.
Śliczna ta nazwa, niby taka dosłowna, bez fajerwerków, wszędobylskiej angielszczyzny, a mi od razu przywodzi na myśl, gorące słońce, łany złocących się zbóż, taki nasz polski, ludyczny krajobraz.
Jako naturalna blondynka, co prawda bez złotego kłosa, bo włosy mam bezustannie krótkie, wpisuję się w te sielskie klimaty idealnie, więc i szampon musiał się wpisać w moje.
No i się wpisał. Bardzo go polubiłam, za łagodność, miły zapach i oczywiście za podstawową i zarazem główną funkcję, za bardzo dobre mycie włosów.
Nie mam specjalnych kłopotów z doborem szamponów bo włosy mam zdrowe, w dobrej kondycji.
Zasłużyłam sobie na to odstawieniem kilka lat temu farby, zresztą blond, więc wiadomo morderczej dla włosów, zaprzestaniem suszenia włosów suszarką, to znaczy, bez przesady, czasem zdarza mi się używać tej piekielnej dyszy z gorącym nawiewem, ale robię to sporadycznie, w "wyjściowych" sytuacjach, a na co dzień myję włosy wieczorem i daję im po prostu spokojnie wyschnąć.
Od szamponu oczekuję takiej pielęgnacji, by moje włosy po umyciu były lśniące, lekkie, puszyste, ale nie napuszone, dobrze by sprawiały wrażenie bardziej gęstych niż są naprawdę.
I Sylveco mi to daje.
Bardzo fajnie jedwabiste w dotyku, mile przesypujące się przez palce, znacie to uczucie jak dłoń włoży się we włosy, a one mile poddają się i układają tak, jak się chce.
Nie ma tu żadnego przyklapnięcia, łatwo jest włosy tak, nazwijmy to, unieść, jak chcę, to trochę potargać, wiecie, krótkie włosy lubią gdy fryzura powstaje po kilku ruchach dłonią.
Dosyć dziwny jest ten szampon w kwestii samego procesu mycia i pienienia się.
Z reguły, ponieważ moje włosy się nie przetłuszczają, nie używam w nadmiarze lakierów i tym podobnych wspomagaczy, a myję je co dzień, dwa, wystarcza mi najczęściej jednokrotne nałożenie szamponu.
W przypadku tego pszeniczno-owsianego, pierwsze mycie to zupełny brak piany, wyraźnie muszę nałożyć szampon ponownie, wtedy tworzy się śliczna pianka, ale też inna niż w przytłaczającej większości szamponów, bo taka mięciutka, drobniutka, delikatna, jakby bez tych pęcherzyków powietrza, tylko bardziej przylegająca do włosa. Producent nazywa ten szampon balsamem i faktycznie coś w tym jest.
Bardzo mi to odpowiada, bardzo miłe uczucie, aż chce się tę piankę dłużej potrzymać (i tak robię) na włosach, czuję takie ukojenie, uspokojenie, mam wrażenie, że przy okazji regeneruję skórę głowy i włosy.Szampon nie jest zbyt gęsty, ale też nie wodnisty, dobrze nakłada się go na dłoń, z której absolutnie nie spływa, właściwie bezbarwny, no, może doszukać się w nim można delikatnej, bardzo słomkowej barwy.
Jeszcze kilka słów o butelce, która skrywa
szampon, strasznie się rozpisałam więc króciutko, zresztą widzicie na zdjęciach,
butelka jest wygodna, estetyczna.
Bardzo ciemno brązowy plastik wizualnie
przypomina szkło, a ja mam wrażenie, że stylistyka ma przywodzić na myśl stary, aptekarski pojemnik na mikstury.
Zamknięcie takie na zatrzask, aplikacja odpowiednio przemyślana, słowem Sylveco zadbało, żeby stworzyć szampon ze wszech miar udany i bezsprzecznie warty polecenia, co też z niekłamaną przyjemnością czynię.
Polecam, wypróbujcie, bo szampon pszeniczno-owsiany jest warty grzechu i tych 20 zł, które kosztuje 300ml.
Teraz jeszcze na moment wpadnijcie do Mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Dzisiaj cztery obrazy artystycznego i małżeńskiego teamu malarzy z Rosji, Igora Kozlovskiego i Mariny Sharapowej.
Pozdrawiam
Margaretka
również często zmieniam szampony i ten bym chętnie przetestowała:)
OdpowiedzUsuńjak na razie jestem bardzo zadowolona z niego, to moim zdaniem jeden z fajniejszych szamponów
UsuńMam zasadę by na szampon z silniejszym detergentem nie wydawac więcej niż 7 złoty :) Obrazy są przepiękne, dopiero teraz obejrzałam wszystkie z "galerii" i wiele z chęcią powiesiłabym sobie na ścianie :)
OdpowiedzUsuńfakt, że nie jest on tani, zważywszy, że i wydajność nie jest zbyt imponująca, ale wynagradzają to inne duże "plusy dodatnie"
UsuńBardzo lubię ten szampon, na pewno kupie ponownie :) włosy są doczyszczone, lekkie i jedyne co mi trochę przeszkadza, to że bez odzywki mocno się plączą :/, ale generalnie moc plusów przeważa.
OdpowiedzUsuńja na plątanie się włosów nie narzekam, nie zauważyłam takiego efektu, ale pewnie to też zasługa moich, dosyć krótkich włosów
UsuńWypróbuję oba szampony Sylveco, jak uporam się ze swoimi dotychczasowymi zapasami :) Bardzo mnie zainteresowały.
OdpowiedzUsuńmnie też kusi ta druga wersja szamponu Sylveco :)
UsuńCo 2 tygodnie mam inny szampon :) chciałabym wreszcie trafić na idealny :)
OdpowiedzUsuńmi sporo szamponów pasuje, nie wiem co miałby zdziałać ideał :)
UsuńPrzede wszystkim sprawić, żeby włosy pachniały cały dzień hmmm truskawkami ;) Szalona ja!
UsuńMam ich gazetkę, a w niej masę przepisów na peelingi :)
UsuńNigdy o nim nie słyszałam, może się skuszę
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że sylveco produkuje produkty do włosów! :) Fajny ten szampon, ale wolałabym po prostu odżywkę, bo szampon ma myć po prostu i stawiam na te tańsze. Za to odżywka może być droższa, bo ma szansę podziałać trochę ;)
OdpowiedzUsuńja przy tym szamponie zrezygnowałam z odżywki, lubię włosy po umyciu nim, za jakiś czas nałożę sobie tylko znowu maskę :)
UsuńRewelacyjny szampon, moje wlosy go kochaja!
OdpowiedzUsuńteż uważam, że to jeden z lepszych jakie miałam
UsuńBardzo dobrze mi się czytało i koniecznie muszę spróbować ten szampon, firma jeszcze mi nieznana, ale jak wpadnie w oczy gdzieś w drogerii muszę się zapoznać z kosmetykami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
z tego co wiem, wcale nie tak trudno spotkać ich produkty w mydlarniach, mniejszych drogeriach :)
UsuńMam chęć i ja wypróbować ten szampon :))
OdpowiedzUsuńno to do dzieła :)
UsuńYour blog is amazing!!
OdpowiedzUsuńwant to follow each other?
If yes, follow me and let me no on my blog so I can follow you back :)
www.shaunasharp.com
cieszę się, miło mi, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńkiedyś, po tym jak przeczytałam u Ciebie o kremie rokitnikowym musiałam go wypróbować, i okazało się że to był strzał w dziesiątkę, używam już drugie opakowanie i pewnie jeszcze kupię następne
OdpowiedzUsuńten szampon też mnie kusi, choć nie powiem, trochę drogi
buziaczki kochana
fakt, tani nie jest, to już zależy jaką sumkę może człowiek wydać na szampon, bo to tylko szampon, ma dobrze myć :)
Usuńbuźka, cieszę się, że krem rokitnikowy się sprawdził
Jak na razie nie jest mi potrzebny taki szampon :>
OdpowiedzUsuńendrie-blog.blogspot.com
a ja wciąż szukam tego swojego Naj , chciałabym żeby jednocześnie odżywiał ale nie obciążał i przetłuszczał , kto wie może sprawdzi się u mnie właśnie ten :)
OdpowiedzUsuńten absolutnie nie obciąża, dla mnie też to dyskwalifikacja,
Usuńjest super!!!!
OdpowiedzUsuń♥ ♥ ♥
całusy z Gdyni:*
Ola
Z SYLVECO miałam jedynie pomadkę ochronną,która pomimo niezbyt atrakcyjnego zapachu - sprawowała się całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o tej pomadce, ma dobrą prasę :)
Usuńlubię sylveco ale nie miałam jeszcze ich kosmetyków do włosów
OdpowiedzUsuńna razie mają dwa produkty do włosów i to od niedawna :)
UsuńSztuka przemawia do mnie chyba bardziej niźli ten szampon, więc pozwól, że skomentuję tylko te dzieła: cudowne.
OdpowiedzUsuń♡ blog
cieszę się, że znalazłaś tu coś dla siebie :)
UsuńHmm warto poczekać na promocję ;D
OdpowiedzUsuńMagda, masz rację, jak ja trafię na jakąś promocję tych szamponów pewnie się zaopatrzę :)
Usuńwypróbuję oba szampony Sylveco jak uporam się ze swoimi dotychczasowymi zapasami ;) baaardzo mnie zainteresowały ;) pooozdrawiam! =)
OdpowiedzUsuńNie używam chyba takich produktów :)
OdpowiedzUsuńendrie-blog.blogspot.com
Pierwszy raz slyszę o tej marce! Jestem w kwestii kosmetykow mocno do tyłu.... ale te twoje kobiety sa cudne!
OdpowiedzUsuńzachwycam się tymi obrazami
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo rozbudowana, podoba mi się to :) Obrazy cudowne, zwłaszcza ten z piękną złotą suknią. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńFajny ten szampon. :)
OdpowiedzUsuńSzukam recenzji pomadki z peelingiem tej firmy i trafiłam tutaj :) fajny blog:) Mam ten szampon i na pewno kupię następny. Nie plącze włosów, dokładnie myje i fajnie się pieni. Jeśli chodzi o odżywkę to zauważyłam, że po tym szamponie nie muszę jej dawać, bo włosy się elegancko rozczesują i są fajnie miękkie i puszyste. I jeszcze jedno! mniej się elektryzują.
OdpowiedzUsuńteż nie używam przy tym szamponie odżywki, lubię włosy po nim, są takie jak chcę, miękkie i dobrze poddają się przeczesywaniu dłonią i palcami, bardzo mi to odpowiada :)
UsuńUżywałam tego szamponu i na początku nieco mnie rozczarował, gdyż faktycznie nie pieni się zbytnio i trochę plącze włosy. Ma za to bardzo przyjemny zapach i jest wydajny. Co dla mnie najważniejsze, nie uczula mnie i nie powoduje swędzenia skóry głowy, co odczuwam po użyciu większości szamponów, nawet naturalnych (np. Lavera) . Z chęcią wrócę do niego, ale wcześniej mam zamiar wypróbować balsam do włosów, też Sylveco.
OdpowiedzUsuńja pierwszy raz po pierwszym umyciu (nałożeniu szamponu) byłam w szoku, zupełny brak piany, teraz już wiem, że tak ma być, dopiero drugie mycie to cudna pianka, uwielbiam ten szampon, za wszystko, tak jak piszesz też za łagodność :)
UsuńCzytając twoją opinie miałam bardzo podobne odczucia. Początkowo przeraził mnie ten bark piany, ale teraz nuczyłam się, że najlepiej po nałożeniu produktu, namoczyć włosy raz jeszcze i wtedy pojawia się gęsta piana:) moje włosy po umyciu tym szamponem są tak miekkie, że nie wymagają nakładania dodatkowym odżywek:)
OdpowiedzUsuń