Hej Dziewczyny
Kosmetyczną blogosferę zasypały ostatnio recenzje bardzo milusiego masełka.
I ja mam przyjemność testować tę nowość z niebieskiej linii arganowej,
Marka TBS, u nas już coraz bardziej znana i doceniana, choć cenowo nie dla wszystkich nas przystępna, chlubi się dbałością o jak najbardziej naturalne i przyjazne skórze składy swoich kosmetyków.
Firma, zresztą bardzo zacna, szczycąca się wyjątkową dbałością o etykę swojej działalności, przeprowadziła wydaje mi się, że całkiem sprytną i efektywną kampanię reklamującą swój nowy produkt.
O masełku na blogach pisze się tu i tam, a że produkt to bardzo udany to i recenzje jak najbardziej pozytywne.
Czas więc i na moją recenzję.
Masła do ciała bardzo lubię, jeśli są dobrze skomponowane składnikowo i zapachowo, to stają się takimi moimi lubisiami.
Po to masełko sięgam z prawdziwą przyjemnością.
Wygodne, odkręcane opakowanie skrywa zawartość kuszącą i wyglądem i zapachem.
Myślę, że i Wy lubicie takie pielęgnujące cacuszka.
W każdym razie sama nie wiem, czy w tym wypadku większą frajdę sprawia mi efekt na skórze, czy też od razu poprawiony nastrój z samego faktu używania tego masełka.
Miła, taka gładka, maślana konsystencja, choć w pierwszym momencie masło jest lekko kruche, dopiero temperatura nadaje mu aksamitnej miękkości, dobrze się wchłania i całkiem przyzwoicie nawilża i zmiękcza skórę.
Tworzy na skórze sympatyczną warstewkę, ale nie bójcie się, nic tu się nie klei, nie świeci, po prostu skóra pozostaje wyraźnie zadbana i znacznie ładniejsza.
Dla mnie bardzo dużym atutem jest zapach, śliczny, dosyć konkretnie wyczuwam tu masło kakaowe, a to kocham od dzieciństwa.
To jeden z moich zapachów wspomnień i wakacji spędzanych nad morzem.
Mama zawsze przed wyjazdem zamawiała u zaprzyjaźnionej farmaceutki robione ręcznie masło kakaowe, używaliśmy go podczas opalania. Pachniało to cudo zawsze nieziemsko i tak zapach masła kakaowego pozostał we mnie na zawsze jako coś błogiego i pełnego nostalgii. Zamykam oczy i widzę błękitno-biały Bałtyk, mięciutki, żółty piasek plaży w Łebie, czuję zapach wiatru i soli.
Masełko, które otrzymałam do testów (50g) jest mniejsze, niż to, które znajdzie się w sprzedaży (200g), ale i moje, widzę, że wystarczy mi na dosyć długo, bo jest zaskakująco wydajne.
Dla zainteresowanych podaję skład, ale zwracam uwagę, że znajdziemy w tym masełku masło shea, masło kakaowe,olej palmowy, wosk pszczeli i... dopiero niżej olej arganowy.
Mam w planach przyjrzeć się innym kosmetykom tej marki, bo widzę, że warte są zainteresowania. Niestety lista sklepów The Body Shop u nas jest jeszcze dosyć skromna, są już w kilkunastu galeriach w większych miastach, u mnie w Bielsku-Białej muszę jednak jeszcze poczekać na przyjemność pobuszowania po półkach.
Oczywiście i dzisiaj nie może zabraknąć Mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Ponieważ zrecenzowane dziś masełko kojarzy mi się z uczuciem "cała jestem w skowronkach i kwiatach" zapraszam do zerknięcia na obrazy Catherine Alexandre, malarki pochodzącej z Belgii.
Prawda, że piękne?
Kosmetyczną blogosferę zasypały ostatnio recenzje bardzo milusiego masełka.
I ja mam przyjemność testować tę nowość z niebieskiej linii arganowej,
Marka TBS, u nas już coraz bardziej znana i doceniana, choć cenowo nie dla wszystkich nas przystępna, chlubi się dbałością o jak najbardziej naturalne i przyjazne skórze składy swoich kosmetyków.
Firma, zresztą bardzo zacna, szczycąca się wyjątkową dbałością o etykę swojej działalności, przeprowadziła wydaje mi się, że całkiem sprytną i efektywną kampanię reklamującą swój nowy produkt.
O masełku na blogach pisze się tu i tam, a że produkt to bardzo udany to i recenzje jak najbardziej pozytywne.
Czas więc i na moją recenzję.
Masła do ciała bardzo lubię, jeśli są dobrze skomponowane składnikowo i zapachowo, to stają się takimi moimi lubisiami.
Po to masełko sięgam z prawdziwą przyjemnością.
Wygodne, odkręcane opakowanie skrywa zawartość kuszącą i wyglądem i zapachem.
Myślę, że i Wy lubicie takie pielęgnujące cacuszka.
W każdym razie sama nie wiem, czy w tym wypadku większą frajdę sprawia mi efekt na skórze, czy też od razu poprawiony nastrój z samego faktu używania tego masełka.
Miła, taka gładka, maślana konsystencja, choć w pierwszym momencie masło jest lekko kruche, dopiero temperatura nadaje mu aksamitnej miękkości, dobrze się wchłania i całkiem przyzwoicie nawilża i zmiękcza skórę.
Tworzy na skórze sympatyczną warstewkę, ale nie bójcie się, nic tu się nie klei, nie świeci, po prostu skóra pozostaje wyraźnie zadbana i znacznie ładniejsza.
Dla mnie bardzo dużym atutem jest zapach, śliczny, dosyć konkretnie wyczuwam tu masło kakaowe, a to kocham od dzieciństwa.
To jeden z moich zapachów wspomnień i wakacji spędzanych nad morzem.
Mama zawsze przed wyjazdem zamawiała u zaprzyjaźnionej farmaceutki robione ręcznie masło kakaowe, używaliśmy go podczas opalania. Pachniało to cudo zawsze nieziemsko i tak zapach masła kakaowego pozostał we mnie na zawsze jako coś błogiego i pełnego nostalgii. Zamykam oczy i widzę błękitno-biały Bałtyk, mięciutki, żółty piasek plaży w Łebie, czuję zapach wiatru i soli.
Masełko, które otrzymałam do testów (50g) jest mniejsze, niż to, które znajdzie się w sprzedaży (200g), ale i moje, widzę, że wystarczy mi na dosyć długo, bo jest zaskakująco wydajne.
Dla zainteresowanych podaję skład, ale zwracam uwagę, że znajdziemy w tym masełku masło shea, masło kakaowe,olej palmowy, wosk pszczeli i... dopiero niżej olej arganowy.
Aqua/Water/Eau (Solvent), Butyrospermum
Parkii Butter/Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (Skin Conditioning Agent -
Emollient), Theobroma Cacao Seed Butter/Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter
(Emollient), Glycerin (Humectant), Cetearyl Alcohol (Emulsifier), Glyceryl
Stearate (Emulsifier), PEG-100 Stearate (Surfactant), Orbignya Oleifera Seed Oil
(Emollient), C12-15 Alkyl Benzoate (Emollient), Ethylhexyl Palmitate (Skin
Conditioning Agent), Cera Alba/Beeswax/Cire d'abeille (Emulsifier/Emollient),
Argania Spinosa Kernel Oil (Skin-Conditioning Agent), Dimethicone (Skin
Conditioning Agent), Parfum/Fragrance (Fragrance), Caprylyl Glycol (Skin
Conditioning Agent), Phenoxyethanol (Preservative), Xanthan Gum (Viscosity
Modifier), Disodium EDTA (Chelating Agent), Sodium Hydroxide (pH Adjuster),
Coumarin (Fragrance Ingredient), Citric Acid (pH Adjuster), CI 15985/Yellow 6
(Colorant), CI 19140/Yellow 5 (Colorant).
- ze strony
thebodyshop-usa.com
Mam w planach przyjrzeć się innym kosmetykom tej marki, bo widzę, że warte są zainteresowania. Niestety lista sklepów The Body Shop u nas jest jeszcze dosyć skromna, są już w kilkunastu galeriach w większych miastach, u mnie w Bielsku-Białej muszę jednak jeszcze poczekać na przyjemność pobuszowania po półkach.
Oczywiście i dzisiaj nie może zabraknąć Mojej Bardzo Kobiecej Galerii.
Ponieważ zrecenzowane dziś masełko kojarzy mi się z uczuciem "cała jestem w skowronkach i kwiatach" zapraszam do zerknięcia na obrazy Catherine Alexandre, malarki pochodzącej z Belgii.
Prawda, że piękne?
Pozdrawiam
Margaretka
kuszące:)
OdpowiedzUsuńtak jak kusząco wygląda tak też fajnie pielęgnuje skórę :)
UsuńDawno nie miałam żadnego masełka z TBS, ale te zapachy i ich trwałość <3 Muszę kupić.
OdpowiedzUsuńtak, masz rację, zapach piękny i bardzo trwały :)
UsuńIve always wanted to try it!
OdpowiedzUsuńSo nice
Thank you for your lovely comment!
Facebook / Instagram /Twitter / Chicisimo / Bloglovin
- Hannah's Heels
no, no, już mam na to masło ochotę, szkoda, że i u mnie nie ma sklepiku TBS ))
OdpowiedzUsuńbuziaki
ja mam w planach wyjazd do Krakowa, wtedy zaglądnę do ich drogerii
Usuńoj muszę to masełko zakupić , generalnie uwielbiam olejek arganowy , zarówno w produktach do skóry jak i włosów
OdpowiedzUsuńbuziaczki !
:)
Usuńteż lubię masła, nie znam tej firmy, wygląda na takie w typie organique, jak tylko będę u mnie w centrum handlowym muszę zaglądnąć bo widziałam ich drogerię i wtedy przyjrzę mu się z bliska, pozdrowionka
OdpowiedzUsuńcoś jest w tym podobieństwie, a i ceny chyba przybliżone :)
Usuńbardzo lubię takie masełka:)
OdpowiedzUsuńmam ochotte zanurzyć z w nim palec :) hehe
OdpowiedzUsuńsuper się nurza paluszki :)
UsuńMusi świetnie nawilżać skórę:) Ah, już wyobrażam sobie ten zapach:)
OdpowiedzUsuńzapach piękny, a i nawilżanie bez zarzutu :)
Usuńteż z chęcią potestowałabym takie masełko, z TBS mam tylko maseczkę ale jeszcze nie zdążyłam jej użyć, więc kompletnie nie wiem czego się po tej marce spodziewać ;)
OdpowiedzUsuńja też spotkałam się z tą marką po raz pierwszy, myślę, że nie ostatni :)
UsuńKusi mnie to masełko i to bardzo :) Jestem ciekawa jego zapachu :)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem czy i Tobie będzie się podobał tak jak mi :)
UsuńZ chęcią bym użyła :)
OdpowiedzUsuńKusi te masełko niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńkejtifashion.blogspot.com
coś czuję że jak tylko TBS przywędruje do Bielska to obie przepadniemy ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że doczekamy się TBS w Sferze albo Gemini :)
Usuńmiałam tylko jedno masełko z TBS . chyba jesteś artystką :) kolejne wyjątkowe dzieła
OdpowiedzUsuńja też na razie tylko to poznałam, ale obiecuję sobie sięgnąć po inne :)
UsuńU mnie dzisiaj również pojawi się recenzja tego MASŁA - jest fantastyczne :) A jak pachnie :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się, jest świetne :)
Usuńteż bardzo lubię masła do ciała ;) poważnie zastanawiam się nad kupnem któregoś z TBS :)
OdpowiedzUsuńjak jesteś miłośniczką masełek, to koniecznie i w TBS trzeba się zaopatrzyć :)
Usuńuwielbiam to masło!
OdpowiedzUsuńJa również je uwielbiam,skóra jest tak mięciutka po nim,a Twój lakier na paznokciach,rzeczywiście taki sam jak i mój:))
OdpowiedzUsuńWOa fajny produlkt
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyczne masełka! :)
OdpowiedzUsuń