Hej Dziewczyny
"Całuję Twoją dłoń madame, śniąc, że to usta Twe...."
Była kiedyś taka piosenka, czasy to archaiczne.
Co prawda w dłonie całowane jesteśmy już z rzadka, jedne z nas się z tego cieszą, innym żal, że ten zwyczaj odchodzi do lamusa, ale coś w tym jest, że mężczyzn nasze dłonie rajcują i pociągają.
Do mnie wróciły słowa tej piosenki, kiedy zastanawiałam się jak nietuzinkowo zacząć post o pielęgnacji dłoni. Pewnie oryginalności w tym jak kot napłakał, to żeby jeszcze mocniej pójść w wyświechtane frazesy przytaczam ten: "Zadbane dłonie są wizytówką kobiety".
Fakt jest jednak faktem, że możemy mieć cuda wianki na sobie, makijaż najstaranniejszy i zjawiskowy, jeśli dłonie wyglądają tak, że najchętniej cały czas chowałybyśmy je za siebie, czas z tym coś zrobić.
A przecież mają te nasze biedne dłonie wrogów zatwardziałych i bezwzględnych, którzy tylko czyhają, żeby zrobić im krzywdę i a kuku.
Po pierwsze upływający czas, bezwzględny i okrutny, mogę coś o tym powiedzieć, skóra już nie taka elastyczna, a i o gładkość muszę walczyć codziennie, niezmiennie.
Wszelkie domowe "rozrywki" typu zmywanie garów czy inne zajęcia własne ze ścierą w roli głównej, nie mówiąc już o jakiejś bardzo malutkiej przepierce z bardzo dużymi dawkami detergentów sieją zniszczenie na skórze, że aż strach.
W chłodne i zimowe dni skóra naszych dłoni też nie ma lekko, szczególnie wtedy, kiedy o braku rękawiczek przypomniałyśmy sobie już po wyjściu z domu, a można już wtedy tylko zakląć, że takie z nas gapy.
Słońce, opalanie też przynosi więcej szkody niż pożytku. Sama tak mam, że uwielbiam mieć opalone dłonie, choć zdaję sobie sprawę jakie spustoszenie przynosi to skórze w dalszej perspektywie.
W Rossmannie pod koniec lata mają się pojawić w sprzedaży takie oto maseczki - rękawiczki.
Ja, jako recenzentka nowości Rossmanna dostałam je do przetestowania już teraz, więc spieszę z informacją dla Was, Moje Drogie, co w trawie (rękawiczkach) piszczy.
W opakowaniu jest jedna para rękawiczek, więc teoretycznie to jednorazowy zabieg pielęgnujący. Ja nie byłabym sobą gdybym nie wprowadziła tu drobnej, acz znaczącej korekty. Przemianowałam je na rękawiczki trzykrotnego użytku, bo spokojnie na tyle wystarcza nasączenie rękawiczek kremowym żelem, po prostu po użyciu składam rękawiczki w kostkę i do saszetki, szczelnie ją zamykając.
Właśnie taki trzydniowy cykl po 15 minut mam za sobą i muszę szczerze przyznać, że z efektów jestem zadowolona.
Substancja, którą nasączone są te rękawiczki zawiera między innymi masło Shea i olejek migdałowy, producent zapewnia, że nie mamy tu żadnych parabenów.
Są dobrze nasączone, ale nic tu nie kapie, nie ścieka, więc niczego sobie nie pobrudzimy.
Rękawiczki są duże, nawet większe dłonie spokojnie się w nie zmieszczą, wygodne, choć wolałabym by lepiej przylegały do skóry.
Siedzimy sobie przez kwadrans i delektujemy się uczuciem, że właśnie nasze dłonie intensywnie chłoną wszystko, co jest im do szczęścia potrzebne.
Po zabiegu faktycznie jest nieźle. Widzę sporą poprawę skóry. Jest milsza, bardziej gładka, znacznie bardziej miękka.
Zapach też niczego sobie, przyjemny, ciekawy, a na dłoniach wyczuwam go jeszcze przez dwie, trzy godziny.
Co do ceny to sama nie wiem, czy jest atrakcyjna. Opakowanie tych maseczkowych rękawiczek będzie kosztowało 7zł, więc pewnie nawet najdroższy, najbardziej wypasiony krem do rąk wychodzi taniej, ale z kolei forma pielęgnacji ma tu też swoje plusy. Na pewno taki rękawiczkowy okład działa mocniej, a i poczucie, że dla dłoni robimy więcej też nie jest bez znaczenia.
A co Wy, Moje Drogie, myślicie o takiej formie pielęgnacji dłoni? A może miałyście już podobne maseczki do dłoni? Wracacie do nich?
"Całuję Twoją dłoń madame, śniąc, że to usta Twe...."
Była kiedyś taka piosenka, czasy to archaiczne.
Co prawda w dłonie całowane jesteśmy już z rzadka, jedne z nas się z tego cieszą, innym żal, że ten zwyczaj odchodzi do lamusa, ale coś w tym jest, że mężczyzn nasze dłonie rajcują i pociągają.
Do mnie wróciły słowa tej piosenki, kiedy zastanawiałam się jak nietuzinkowo zacząć post o pielęgnacji dłoni. Pewnie oryginalności w tym jak kot napłakał, to żeby jeszcze mocniej pójść w wyświechtane frazesy przytaczam ten: "Zadbane dłonie są wizytówką kobiety".
Fakt jest jednak faktem, że możemy mieć cuda wianki na sobie, makijaż najstaranniejszy i zjawiskowy, jeśli dłonie wyglądają tak, że najchętniej cały czas chowałybyśmy je za siebie, czas z tym coś zrobić.
A przecież mają te nasze biedne dłonie wrogów zatwardziałych i bezwzględnych, którzy tylko czyhają, żeby zrobić im krzywdę i a kuku.
Po pierwsze upływający czas, bezwzględny i okrutny, mogę coś o tym powiedzieć, skóra już nie taka elastyczna, a i o gładkość muszę walczyć codziennie, niezmiennie.
Wszelkie domowe "rozrywki" typu zmywanie garów czy inne zajęcia własne ze ścierą w roli głównej, nie mówiąc już o jakiejś bardzo malutkiej przepierce z bardzo dużymi dawkami detergentów sieją zniszczenie na skórze, że aż strach.
W chłodne i zimowe dni skóra naszych dłoni też nie ma lekko, szczególnie wtedy, kiedy o braku rękawiczek przypomniałyśmy sobie już po wyjściu z domu, a można już wtedy tylko zakląć, że takie z nas gapy.
Słońce, opalanie też przynosi więcej szkody niż pożytku. Sama tak mam, że uwielbiam mieć opalone dłonie, choć zdaję sobie sprawę jakie spustoszenie przynosi to skórze w dalszej perspektywie.
W Rossmannie pod koniec lata mają się pojawić w sprzedaży takie oto maseczki - rękawiczki.
Ja, jako recenzentka nowości Rossmanna dostałam je do przetestowania już teraz, więc spieszę z informacją dla Was, Moje Drogie, co w trawie (rękawiczkach) piszczy.
W opakowaniu jest jedna para rękawiczek, więc teoretycznie to jednorazowy zabieg pielęgnujący. Ja nie byłabym sobą gdybym nie wprowadziła tu drobnej, acz znaczącej korekty. Przemianowałam je na rękawiczki trzykrotnego użytku, bo spokojnie na tyle wystarcza nasączenie rękawiczek kremowym żelem, po prostu po użyciu składam rękawiczki w kostkę i do saszetki, szczelnie ją zamykając.
Właśnie taki trzydniowy cykl po 15 minut mam za sobą i muszę szczerze przyznać, że z efektów jestem zadowolona.
Substancja, którą nasączone są te rękawiczki zawiera między innymi masło Shea i olejek migdałowy, producent zapewnia, że nie mamy tu żadnych parabenów.
Są dobrze nasączone, ale nic tu nie kapie, nie ścieka, więc niczego sobie nie pobrudzimy.
Rękawiczki są duże, nawet większe dłonie spokojnie się w nie zmieszczą, wygodne, choć wolałabym by lepiej przylegały do skóry.
Siedzimy sobie przez kwadrans i delektujemy się uczuciem, że właśnie nasze dłonie intensywnie chłoną wszystko, co jest im do szczęścia potrzebne.
Po zabiegu faktycznie jest nieźle. Widzę sporą poprawę skóry. Jest milsza, bardziej gładka, znacznie bardziej miękka.
Zapach też niczego sobie, przyjemny, ciekawy, a na dłoniach wyczuwam go jeszcze przez dwie, trzy godziny.
Co do ceny to sama nie wiem, czy jest atrakcyjna. Opakowanie tych maseczkowych rękawiczek będzie kosztowało 7zł, więc pewnie nawet najdroższy, najbardziej wypasiony krem do rąk wychodzi taniej, ale z kolei forma pielęgnacji ma tu też swoje plusy. Na pewno taki rękawiczkowy okład działa mocniej, a i poczucie, że dla dłoni robimy więcej też nie jest bez znaczenia.
A co Wy, Moje Drogie, myślicie o takiej formie pielęgnacji dłoni? A może miałyście już podobne maseczki do dłoni? Wracacie do nich?
Pozdrawiam
Margaretka
Ja jakoś nie lubie takich masek.
OdpowiedzUsuńfajne te rękawiczki, lubie takie produkty ale nie używam za często :P
OdpowiedzUsuńja też, to znaczy na twarz od czasu do czasu, ale do rąk to moja pierwsza maska/ rękawiczki :)
Usuńfajnie wyglądają i bardzo chętnie kupię sobie takie:)
OdpowiedzUsuńja też mam w planie jeszcze je kupić :)
Usuńja również! :)
UsuńNigdy nie miałam takiej maski do rąk, kiedyś pewnie wypróbuję, bo lubię się tak pobawić z pielęgnowaniem ))
OdpowiedzUsuńbuźki
właśnie, sam fakt takiej niecodziennej pielęgnacji, w każdym razie ja używam zawsze tradycyjnych kremów, maseł i balsamów, jest już przyjemnością :)
UsuńZ pewnością zwlaszcza na zimę to dobry pomysl! :) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńmasz rację, zimą będą miały jeszcze więcej do naprawiania :)
UsuńCiekawe, ale ja do rąk to tylko krem :)
OdpowiedzUsuńaż wypróbujesz takie rękawiczki, mówię Ci - fajna sprawa :)
Usuńjeszcze nie miałam takich rękawiczek ;) z ciekawości wypróbowałabym
OdpowiedzUsuńto też mój pierwszy raz, ale teraz wiem, że warto czasem zrobić dłoniom taką ekstra przyjemność :)
UsuńFajna sprawa , zawsze to coś innego niż peeling bądź krem ;)) .
OdpowiedzUsuńdokładnie, widzę, ze efekt jest jednak trochę lepszy niż kremowanie :)
UsuńCiekawa forma tej maseczki, pewnie jak pojawi się już w Rossmannie to chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńteż sobie kupię, bo widzę zdecydowana poprawę wyglądu dłoni :)
Usuńto prawda że nasze dłonie bardzo są narażone na zniszczenia,ja najbardziej ubolewam gdy widzę zadbaną kobietą, która dba o strój, makijaż, odwiedza fryzjera a dłonie ma jakby tarki użyłam na sucho, czerwone i spierzchnięte, wiele osób lubi sie nawet chwalić tym ile potrafią zrobić bez rękawiczek, pranie w Ace , nie ma problemu, Domestos to mały pikuś .
OdpowiedzUsuńteż mnie to czasem zastanawia, dlaczego niektóre panie tak po macoszemu traktują dłonie :)
UsuńFajny i ciekawy, tak mi się wydaje, a skoro się spisuje :)
OdpowiedzUsuńspisują się :)
UsuńTo jak domowe SPA :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, namiastka SPA, ale lepszy rydz nisz nic :)
Usuńmojej mamie by i się przydało
OdpowiedzUsuńzrób mamie małą niespodziankę :)
Usuńod czasu do czasu można sobie pozwolić, ten zabieg dobrze wpłynął na Twoje dłonie
OdpowiedzUsuńoj, tak, i wiesz, mam zamiar czasem to powtarzać :)
UsuńO widzisz, nawet nie wiedziałam, że Ross ma w ofercie takie rękawiczki, moze też się na nie skuszę :D Bo moje dłonie bywają kapryśne :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajna sprawa od czasu do czasu;, taka bardziej intensywna regeneracja :)
UsuńBardzo lubię tego typu produkty,dlatego przy najbliższych zakupach w ROSSMANNie na pewno się za nimi rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńzazwyczaj takie produkty dobrze wygładzają i nawilżają, szkoda, że efekty nei sa dłgotrwałe :(
OdpowiedzUsuńJaka świetna!!!:) będę musiała się zaopatrzyć:)
OdpowiedzUsuńMusze poszukać tego cuda w sklepach! Myślę, ze będzie to moja ulubiona forma pielęgnacji dłoni, lubię takie praktyczne rzeczy :) masz racje, na nic drogie ciuchy, biżuteria, odlotowy makijaż, jeśli dłonie niezadbane... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChyba kupię ją i wypróbuje z ciekawości jak się spisze u mnie.
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę :) chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńnie używałam jeszcze tego typu produktów, do rąk stosuję tylko kremy :)
OdpowiedzUsuńhttp://lilac-fleur.blogspot.com/
Jeszcze takich nasączonych rękawiczek nie stosowałam, w sumie to dawno już w Rossmannie nie byłam, ale powiem, że podobają mi się, znaczy rękawiczki nie za bardzo, ale sam pomysł - muszę swoim dłoniom sprawić taki kompres :)
OdpowiedzUsuńPomysł fajny, ale cena faktycznie dość wygórowana... Jak pojawią się w ros. to zdecydowanie przetestuję ;-) Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam maseczki do dłoni, ale skoro efekty są tak zadowalające to warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńI fakt mężczyźni uwielbiają nasze dłonie, oczywiście zadbane :))
nie miałam jeszcze takich cudów, coś czuję że skuszę się na nie podczas najbliższej wizyty w Rossku :)
OdpowiedzUsuńA jak długo utrzymuje się efekt?
OdpowiedzUsuńCzasami dobrze jest sobie zafundować taką przyjemność, ale ciekawa jestem czy nei lepiej byłoby użyć dobrego kremu i potrzymac dłonie w bawełnianych rękawiczkach przez noc ;)
Kosztuje całkiem sporo, ale za płatki jednorazowe pod oczy płaci się przeważnie jeszcze wiecej :)
OdpowiedzUsuń