Obserwatorzy

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Latawce, dmuchawce, a przepis zawdzięczam prababce, syrop-miód z mniszka lekarskiego

Hej Dziewczyny!   



Podtytuł mojego dzisiejszego posta mógłby brzmieć "Dary natury", "Miód majowy", "Wiem co jem".

Jako, że wiosna na świecie w rozkwicie totalnym, a i "wielka" majówka przydarzy nam się lada dzień,  postanowiłam skrobnąć post o zrywaniu kwiatków, co zdrowia nam dadzą, że ho, ho.






Kwiaty mniszka lekarskiego  zawierają  flawonoidy, flenolokwasy oraz karotenoidy. Obfitują również w potas, magnez, krzem i witaminy: C i B.



Jak chcecie mieć takie delicje, to teraz jest właśnie najlepszy czas, łąki są pełne żółciutkich mleczy, więc do roboty, zrywamy i już.... i z motylami i pszczółkami idziemy w konkury.





Same pożytki z takiego zajęcia:

  - skłonów wykonamy więcej niż na porządnych zajęciach fitness


   - choć trochę ograniczymy rozplenianie się mleczy, wszak dalej uważamy, że to jednak chwast


  - mniszka zrywamy najlepiej w słoneczny dzień,w  topie ramiona i plecy opalimy sobie ślicznie i higienicznie


   - jesienią i zimą popijając syropek/miodzik, rodzinka będzie nas nosiła na rękach 


   - stajemy się posiadaczkami bardzo zdrowego, naturalnego, bez żadnych wspomagaczy, chemii i konserwantów syropu na wzmocnienie, oczyszczenie, przeziębienie, kaszel i jeszcze sporo różnych dolegliwości



   - jeśli lubimy piwo z sokiem, ten syrop bije wszystko na głowę, że nie wspomnę o piwnym grzańcu, ambrozja


    - latem mamy idealny produkt do zrobienia sobie smakowitej i zdrowej lemoniady


    - robimy piorunujące wrażenie podając gościom herbatę z mniszkowym syropem, taki ekologiczny rarytas jest bezcennie oryginalny





Mnie mania zrywania i przerabiania tych całkiem, całkiem ładnych kwiatków dopadła i trzyma w uścisku od, prawie miesiąca. 
Co kilka dni przerabiam gar mniszków na syrop i ładuję do słoiczków.
Chciałabym zrobić sobie konkretny zapas na zimę, ale syrop znika już teraz, znajomkowie, rodzinka, wszyscy życzą sobie herbatkę/piwo z mniszkowym miodem, a ja, osoba o nieomal gołębim sercu, zaciskam szczękę, zgrzytam zębami i podaję, podaję, wszak świnia nie jestem, a z bliźnimi trzeba się dzielić, nawet jak to mój własny, prywatny eliksir młodości i zdrowia, ha, ha. 
Kilka słoiczków zasiliło już apteczkę moich zagrypionych teraz przyjaciół.

W sieci przepisów na miód z mniszka multum, wszystkie pi razy drzwi podobne do siebie, bo i cała filozofia prosta jak, żeby nie powiedzieć: konstrukcja cepa.

Można liczyć kwiatki, odmierzać wodę i cukier, ale ja, jako ekstremalna przeciwniczka sztywnych reguł, przekonałam się, że nadgorliwość w trzymaniu się przepisów i w wypadku tego syropu wcale, ale to wcale nie ma znaczenia - na szczęście.

Z rodzinnych przekazów wiedziałam, że Prababcia robiła takie smakołyki, a wiem, że szaloną kobietą była, reguły, gorsety i sztampa jej nie bawiły, pewnie i ona stosowała tu wolną amerykankę.

Syrop możemy zrobić z całych główek, bez grama łodyżki, lub pokusić się o bardziej wyrafinowaną wersję, z samych płatków.
Oczywiście raz się zawzięłam i za pomocą nożyczek (bo skubanie jest jeszcze bardziej wkurzające) porozcinałam chyba z 1000 kwiatków rozdzielając tę zieloną osłonkę kwiatka od płatków, syrop wyszedł wtedy jaśniejszy, bardziej żółty, ale czy dużo lepszy w smaku, nie wiem, obie wersje są świetne.





A jak robię ten syrop vel miodek z mniszka? 
Podejrzewam, że obie, funkcjonujące zamiennie nazwy dotyczą różnicy jaką możemy osiągnąć w gęstości tej złotej miksturki, wszystko zależy bowiem, jak długo będziemy odparowywać, czy do gęstości syropu, czy jeszcze dłużej.

Zaczynamy jednak od początku.
Mamy nazrywane główki mniszka, proponuję rozłożyć je na jakimś papierze, tak by mali mieszkańcy i miłośnicy tych kwiatków wyszli sobie w cholerę.
Niektórzy zalecają płukanie kwiatów, ja uważam, że to zbrodnia, wszak najcenniejszym w nich jest pyłek, a płukanie ten pyłek załatwi nam na amen.
Wkładamy główki do garnka, zalewamy wodą (tak by zakryć kwiaty), dodajemy jedną cytrynę w skórce (umytą, wyparzoną), pokrojoną w krążki, można dodać np kawałek laski wanilii, korę cynamonu, co kto lubi i zagotowujemy, trzymając jeszcze na ogniu z 15 min.





Ten wywar ma teraz dobę na leżakowanie, pozwalamy, by się przegryzał, by wszystko co cenne znalazło się
w naszym przyszłym miodku.



Następnego dnia odcedzamy płyn od tej breji, którą teraz mamy w garze, zalecane jest wyciskanie przez gazę, pieluchę, stary t-shirt, wygląda ten produkt uboczny jak końcowy efekt przemiany materii jakiegoś  parzystokopytnego obżartucha, ale dla nas ważny jest płyn, który mamy teraz idealnie odcedzony.

Do wywaru dodajemy teraz mniej więcej tyle samo cukru ile mamy wywaru, sok z 1-2 cytryn i gotujemy, gotujemy, bez pokrywki, mały ogień, od czasu do czasu mieszamy, tak niech sobie to pyrka, (około 2,5 - 3 godz) aż zacznie się nam pojawiać podczas mieszania takie spienienie. Wtedy teoretycznie syrop jest już gotowy, można jeszcze pogotować i odparować do konsystencji miodu, to zależy już tylko od nas.



Przelewamy do słoiczków/butelek i zakręcamy.






Gotowe, prawda, że proste?

Nie będę Was, Kochane namawiała, ja Was zaklinam, czary- mary, hokus-pokus, zróbcie sobie taki napitek, pychotka w czystej postaci, mówi Wam to łasuch nad łasuchami


Wasza Margaretka

52 komentarze:

  1. pierwszy raz słyszę o takim syropie:)))dzięki za przepis:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbowałam go kiedyś u znajomej, rewelacja, teraz już wiem jak zrobić, świetna instrukcja obsługi mniszkowego syropu :)
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  3. moja mama wczoraj zrobiła ten miód, smakuje bardzo podobnie do prawdziwego. fajnie, że o nim napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, o mało co można się pomylić, choć to mało robi jednak różnicę :)

      Usuń
  4. Właśnie wczoraj robiłem według przepisu mojej babci :) i mamy no i mojego - bo robię go już od lat :) ja dodaję więcej cytrynowej nuty skórek :) bo na 300 kwiatków daję ok 3 cytryn :) i zawsze odparowuję go do konsystencji gęstego syropu "miodku"

    Uwielbiam go do amerykańskich naleśników ^^ i zamiast miodu, oczywiście i na przeziębienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Michał, dobrze, że napisałeś i przypomniałeś mi o pancakes, ja je często robię faktycznie muszę przygotować sobie taką bardziej gęstą porcję miodu, już czuję jak będzie smakowicie :)

      Usuń
  5. Pierwszy raz o tym słyszę :) bardzo fajny przepis, nie ma to jak naturalne wyroby, a nie wszędzie ta chemia ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja staram się odkrywać na nowo takie przepisy na domowe "wyroby", i zdrowiej i smaczniej się wtedy je :)

      Usuń
  6. słyszałam, że ten mniszkowy miód jest bardzo dobry, ale nie wiedziałam, że tak łatwo możemy go same zrobić, w weekend zaprzęgam rodzinę do zbierania mleczy, zaraziłaś mnie, muszę też go zrobić, super mi się czytało, buźka ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też na weekend mam takie plany, jeszcze kilka słoiczków potrzebuję :0

      Usuń
  7. Moja mama robi syrop z mleczu - towarzyszy Nam przez cały rok :)
    P.S Masz bardzo ładne i oryginalne kieliszki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, te kieliszki kupiłam jako jedne z pierwszych moich szklanych zakupów, od razu skradły moje serce :)

      Usuń
  8. wow ale fajny przepis :) zapisuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. moją Mamę dopadła ta sama mania - od jakiś 2 tygodni nic tylko mleczyki przerabia na miodek ;) ale niech przerabia - w zimie będzie jak znalazł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, my już teraz korzystamy na całego, ja szczególnie do piwa sobie dodaję, uwielbiam taką słodką wersję :)

      Usuń
  10. ja będę właśnie taki robiła tylko muszę zebrać z 500 główek kwiatków! ;))

    endrie-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo i więcej, ja za jednym razem bawię się z jeszcze większą porcją :)

      Usuń
  11. no wiesz co , nie miałam bladego pojęcia że z mleczy można wyczarować takie cudo ! zawsze uważałam je za nieprzydatne do niczego aczkolwiek ładnie wyglądające w zieleni chwasty :P ...a tu takie kwiatki :) fakt teraz na nie najlepszy czas , jest ich od groma <3 !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w końcu fachowa nazwa to mniszek lekarski, czymś ta roślina musiała sobie zasłużyć na takie miano :)

      Usuń
  12. Fantastycznie, że można użyć chwaścików. Nigdy bym się nie spodziewała, że mozna z mleczy zrobić syrop..

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę pokazać ten przepis mojej babci, na pewno przyda nam się taki syropek na sezon grypy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana, wiesz co pijesz :) Jak będę u rodziców- zrobię!

    OdpowiedzUsuń
  15. O kurka :) O tym to nie słyszała, chyba namówię babcię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co Wy Dziewczyny macie z tymi Babciami, trzeba zrobić samej i jeszcze Babci podesłać gotowy słoiczek :)

      Usuń
  16. ostatnio miód mniszkowy króluje na blogach:) już postanowiłam, że i ja zrobię swój:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie bomba, że coraz więcej takich starych, ludowych przepisów wraca do łask i stają się modne :)

      Usuń
  17. GENIALNIE

    pozdrawiam:* i życzę wspaniałej majówki
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. dobrze wiedzieć!
    muszę spróbować

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, jakbym sie napiła herbatki z tym syropem! Myślalam żeby go zrobic, ale nie mam gdzie go zerwać. W moim ogrodzie bylo ich mnóstwo, bo odrasta co koszenie, ale mam tez dwa psy, co w ogrodzie siuski oddaja ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to raczej z psim moczem nic z tego, następnym razem powiedz psiakom, żebby korzystały z łąki za ogrodzeniem, może posłuchają :)

      Usuń
    2. mówiłam nie raz, ale nie słuchają. Dobrze, ze resztę po za domem robią ;)

      Usuń
    3. moja Emma, niby za ogrodzeniem robi co ma robić, ale siuchy też jej się na działce zdarzą :)

      Usuń
  20. właśnie taki zrobiłam z 600 kwiatów, najgorsza robota z obieraniem zdecydowanie ;/ wyszło mi 14 słoików ;)

    endrie-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Sama podłączyłabym się pod taki syropek :) Szkoda, że ostatnio mam lenia i nie chce mi się za dużo robić, no i jeszcze piesek do nas dołączył, wiec jest co robić w ciągu dnia i czasu ciągle mało

    OdpowiedzUsuń
  22. prosto! dam rade!

    pozdrawiam:*
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam takie babcine przepisy!:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Możesz mi mniej więcej określić z ilu kwiatków wyjdzie np litr syropu? Np ile jednorazowych reklamówek musiałabym nazbierac na litr miodziku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najczęściej zbieram kwiatki do takiego plastikowego wiaderka po kilogramowym serku na serniki. Z reguły na taką porcję pi razy drzwi litra syropu/miodziku daję 5 wiaderek. Oczywiście to jest tak orientacyjnie bo potem ilość miodziku, który Ci wyjdzie zależy też od tego jak mocno odparujesz miodzik podczas gotowania. Ważne, żeby na gotowanym płynie zaczęła pojawiać się taka jakby pianka, wtedy jest już gotowe.

      Usuń
    2. Super wyjaśnione dziękuję Ci bardzo :) Znalazłam wczoraj miejscówkę z tysiącami mleczyków z dala od samochodów i piesków więc na pewno zrobię syropek :)

      Usuń
    3. Ja też na dzisiaj miałam w planach zbiory mniszka, ale na razie nie ma słońca i łebki kwiatków pozamykane :)

      Usuń
  25. Ja nie miałam słoneczka i fajnie się zbierało, kwiaty pięknie rozwinięte, a na większych główkach aż widać było te "czułki" z pyłkami. Mam rozłożone na balkonie i teraz jeszcze jedno pytanie. jak długo mają leżakować żeby robaczki poszły? Przyznam że jest ich chyba więcej niż kwiatków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, one powinny się już ewakuować same, pewnie najwięcej jest tych czarnych, maleńkich jak punkciki, nie masz wyjścia, musisz trochę im pomóc strząsając je :)

      Usuń

Każdy Twój komentarz to dla mnie miły prezent, dziękuję i do zobaczenia znowu.