Witam moje Śliczne!
Nie wiem jak Wy, ale ja za chwilę wpadnę w jakiś dół. I to ogromny, ciemny, pochmurny i bez sensu. Ileż można znosić taką pogodę, ni to zima, ni nie wiadomo co, mgły się snują, słońce zapomina do nas wpadać choć na chwilę, nawet śnieg chyba nie wie, że zima jest od tego, żeby trochę nam sypnąć, a niech mu już będzie, nawet w oczy, policzki wyszczypać, nos odmrozić.
No i łażę z tego wszystkiego co chwilę do kuchni, w garach działam, żeby to i owo na poprawę nastroju upichcić.
Właśnie zrobiłam trochę gołąbków, nie żeby brzuchy i boki rosły ale, żeby smakowitego co nieco popodjadać.
Wolę do gołąbków kupować włoską kapustę, łatwość dzielenia jej na pojedyncze liście jest bezcenna, a i smakowo (ta charakterystyczna goryczka (!)) myślę, że włoska zasługuje na częstsze zainteresowanie.
Do farszu użyłam ryżu, mięsa mielonego z łopatki i moich własnoręcznie zbieranych latem grzybów, zamrożonych i teraz na świeżo usmażonych z cebulką.
Teraz już zawinięte gołąbki lądują w garze, dodaję wodę, kostkę rosołową i sporo keczupu i pasty paprykowej, przyprawy i pod przykryciem godzinkę sobie pyrkają. Jeszcze lepsze są zapieczone w piekarniku, ja akurat tym razem do piekarnika wrzuciłam szarlotkę.
Jak ktoś gołębie lubi tylko w parkach i na ulicach, proszę bardzo, zapraszam na ruskie pierogi:
Jeszcze deser, smakowita szarlotka. Łasuchom polecam zrobić taką wersję, kalorii kupa, ale smak doskonały.
Kruche ciasto, smażone jabłka z pomarańczami i dynią hokaido oraz warstwa z budyniu waniliowego.
Kochane, a co u Was dzisiaj kuchnia podaje?
Lubicie smuteczki i doły zajadać niczym Kubuś Puchatek miodkiem zgryzy wszelakie ?
W tych dzisiejszych zmaganiach towarzyszyła mi Wiedźmina, choć jej samej do łasucha wiele brakuje, ba, grymaśnica i niejadek z niej pierwsza klasa, ale zajęcia kulinarne fascynują ją nieziemsko.
Nie wiem jak Wy, ale ja za chwilę wpadnę w jakiś dół. I to ogromny, ciemny, pochmurny i bez sensu. Ileż można znosić taką pogodę, ni to zima, ni nie wiadomo co, mgły się snują, słońce zapomina do nas wpadać choć na chwilę, nawet śnieg chyba nie wie, że zima jest od tego, żeby trochę nam sypnąć, a niech mu już będzie, nawet w oczy, policzki wyszczypać, nos odmrozić.
No i łażę z tego wszystkiego co chwilę do kuchni, w garach działam, żeby to i owo na poprawę nastroju upichcić.
Właśnie zrobiłam trochę gołąbków, nie żeby brzuchy i boki rosły ale, żeby smakowitego co nieco popodjadać.
Teraz już zawinięte gołąbki lądują w garze, dodaję wodę, kostkę rosołową i sporo keczupu i pasty paprykowej, przyprawy i pod przykryciem godzinkę sobie pyrkają. Jeszcze lepsze są zapieczone w piekarniku, ja akurat tym razem do piekarnika wrzuciłam szarlotkę.
Jak ktoś gołębie lubi tylko w parkach i na ulicach, proszę bardzo, zapraszam na ruskie pierogi:
Jeszcze deser, smakowita szarlotka. Łasuchom polecam zrobić taką wersję, kalorii kupa, ale smak doskonały.
Kruche ciasto, smażone jabłka z pomarańczami i dynią hokaido oraz warstwa z budyniu waniliowego.
Kochane, a co u Was dzisiaj kuchnia podaje?
Lubicie smuteczki i doły zajadać niczym Kubuś Puchatek miodkiem zgryzy wszelakie ?
W tych dzisiejszych zmaganiach towarzyszyła mi Wiedźmina, choć jej samej do łasucha wiele brakuje, ba, grymaśnica i niejadek z niej pierwsza klasa, ale zajęcia kulinarne fascynują ją nieziemsko.
Pozdrawiam weekendowo
Margaretka
Uduszę !!!!
OdpowiedzUsuńJaka się głodna zrobiłam przez CIEBIE!! :P
no to zapraszam na małe co nieco, ale bez duszenia :)
UsuńDawno nie jadłam, więc ja też:)
UsuńŚliczny kotek ! ;)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochotę na pierogi.
oj tak, ja uwielbiam pierogi, a od czasu jak opanowałam do perfekcji robienie ciasta często teraz są u mnie takie i siakie :)
Usuńale wyżerka, wpadam do Ciebie na jedzonko!!!!
OdpowiedzUsuńGosiu, nie obiecuj tylko wpadaj, pogadamy o naszym hand made,
UsuńJa też mam dość tej pogody. Wpadłam w zły nastrój i niestety skończyło się to dla mnie chorobą. Jak to mówią co na duszy to i na ciele. Nawet pomysłów nie mam na gotowanie i chęci też nie ma.
OdpowiedzUsuńOj, tak, marna kondycja psychiczna od razu odbija się na zdrowiu fizycznym, skąd ja to znam, ja wtedy nawet na siłę szukam czegoś co mnie pochłonie, ale dobrze się mówi, gorzej z wykonaniem tego :)
UsuńNo i narobiłaś mi ochoty na pichcenie, a gołąbki to już dawno za mną chodzą :)
OdpowiedzUsuńja się staram robić gołąbki tak raz na miesiąc, wszyscy w domu lubią, więc nie mam wyjścia :)
UsuńSmacznego <3
OdpowiedzUsuńSuper blog . perfekto <3
Obserwacja za obserwacje na blogu ? Zacznij kochana a napewno sie odwdzięczę tylko poinformuj <3
Zjadłabym, zwłaszcza gołąbki ;))
OdpowiedzUsuńwidzisz, jest cały gar, więc zapraszam do mnie w góry :)
UsuńStrasznie dawno nie robiłam żadnych gołąbków!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają z tą kapustą! Chyba wiem, co zrobię w weekend na obiad(y)! :-)
dokładnie to jest zawsze super obiad :)
Usuńsame przysmaki! :)
OdpowiedzUsuńja golabki gotuje na parze z kapusta pekinska- ide na latwizne ;)
o, takiej wersji nie znałam, też muszą być ciekawe :)
UsuńTeż już mam dosyć tej "zimy", ja już chcę WIOSNY!
OdpowiedzUsuńA te przysmaki, sama nie wiem co bym chciała, gołąbki i pierogi - mniam, mniam :)
marudziłam marudziłam i wreszcie sypnęło, za wiosną też już tęsknię, ale śnieg to niech trochę popada :)
Usuńi u mnie wielbią gołąbki we włoskiej kapuście - takie w zwykłej już nie mają racji bytu ;) zapiekam je w piekarniku, jakoś bardziej nam podchodzą niż duszone :)
OdpowiedzUsuńco do pogody masz rację, i mnie ona osłabia... za tydzień ferie a tu nawet na narty nie ma gdzie wyskoczyć...
dokładnie, takie pieczone w piekarniku są najlepsze :)
UsuńSame pyszności! Od dawna mam ochotę na gołąbki, muszę się w końcu zebrać i zrobić :)
OdpowiedzUsuńJa bym zjadla golabki mojej babci ale poki co to musze zadowolic sie pierogami z Piotra i Pawla:) swoja droga ze szpinakiem sa mega dobre!
OdpowiedzUsuńja przestałam kupować gotowce, no chyba że mam wyjątkowego lenia,
Usuńtylko że u mnie wszyscy zjadają tyle pierogów, że taki obiad to prawie ruina finansowa, ha, ha :)
Lubię gołąbki, ale z grzybkami nigdy nie jadłam. No chyba, że sos grzybowy się liczy ;) Mama też zawsze robi z kapustą włoską.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jak zawsze - SMACZNIE i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńIde coś przekąsić ;D
OdpowiedzUsuńjak za gołąbkami nie przepadam, to w twoim wydaniu chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńAch jak ja lubię szarlotkę, ale w klasycznym wydaniu - kruche ciasto, smażone jabłka, kruche ciasto i cukier puder. Pychotka :)
OdpowiedzUsuńGołąbki wyglądają wyśmienicie. Mało tego za chwil kilka będę degustował bardzo podobną formę ich podaniam. Mam nadzieję, że będą równie dobre :)
OdpowiedzUsuńJakie pyszności :) Już dawno nie jadłam gołąbków :)
OdpowiedzUsuńZgłodniałam:)
OdpowiedzUsuńOjacie ojacie ile pyszności! O.o Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuń