Obserwatorzy

środa, 1 maja 2013

Rozsypany cień - chwila na bani i jest fresh nówka

Hej Dziewczyny!   


W czasie deszczu dzieci się nudzą. 
Duże dzieci też, zwłaszcza, że pogoda dzisiaj u mnie właśnie taka około deszczowa.

Myślałam co by tu zrobić pożytecznego, ale tak, żeby zbytnio się nie narobić, no i jest; 

renowacja albo jak kto woli reanimacja rozsypanego cienia.
 Zabieg udany.

Na wskazówki trafiłam na fanpage'u Glossybox, pomysł prosty i szybki a efekt świetny, jak widać na poniższych zdjęciach.

Wypróbowałam, faktycznie można tak odzyskać rozsypane cienie, róże czy bronzery.

Mój cień nie jest akurat zbyt fotogeniczny, czerń niestety w detalach nie wychodzi na zdjęciach zbyt precyzyjnie, ale zależało mi właśnie na tym osobniku po przejściach, więc poszedł na pierwszy ogień.

Do przywracania zdrowia delikwentowi potrzebujemy:

kilku kropli alkoholu
strzykawki lub rozpylacza, tak by czymś dosyć precyzyjnie dodawać alkohol do cienia
monetę lub kapsel lub coś w tym typie 
kawałek materiału w który zawijamy monetę

No i do dzieła


Cień miałam w totalnej rozsypce


Najpierw troszkę pokruszyłam większe kawałki cienia


Do strzykawki nalałam odrobinę alkoholu i porcjami dodawałam tak by nie przelać a tylko dobrze rozmoczyć cień



Dobrze zmoczony alkoholem cień ugniatam teraz takim niby stemplem zrobionym z monety i tkaniny. Dobrze żeby ten przycisk był mniej więcej średnicy naszego cienia.



A tak prezentuje się już po zabiegu, teraz trzeba pozostawić go do wyschnięcia i już.



No i jak?   Skorzystacie z tego sposobu?


Pozdrawiam
Margaretka

23 komentarze:

  1. Słyszałam o tej metodzie ale przyznam że jeszcze nigdy nie próbowałam.Chyba warto przejżeć połamane cienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też muszę zrobić przegląd i może połączyć jakieś resztki. trzeba spróbować :)

      Usuń
  2. Widziałam tą metodę na youtube ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i nareszcie naprawie swoje cienie;) Jestem taką niezdarą, że zawsze coś mi spadnie i pokruszy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to też fajna sprawa, czasem żal jak rozsypie się ulubieniec :)

      Usuń
  4. jeszcze nie miałam okazji stosować tej metody

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię naprawiać cieni. Dodany alkohol podrażnia mi oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam dosyć wrażliwe oczy, ale w tym przypadku nie zdarza mi się łzawienie :)

      Usuń
  6. Ciekawy sposób!

    Ale raczej nie skorzystam, bo wszystkie cienie (poza może 2-3) mam sypkie ;-) Inna sprawa, że one to się dopiero rozsypują.

    OdpowiedzUsuń
  7. o kurcze, niedawno rozwaliłam i wyrzuciłam bronzer, teraz będę już mądrzejsza, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś próbowałam tej metody by uratować mój cień jednak niestety stracił na pigmentacji :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie, w przypadku mojej czerni ten naprawiony jest chyba o pół tonu jaśniejszy niż przedtem ale to dla mnie nie jest jakimś problemem, i tak lubię barwy przydymione, trochę rozmyte :)

      Usuń
  9. świetny pomysł,muszę wypróbować koniecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak trzeba będzie, to skorzystam :)

    Zostałaś przeze mnie wyróżniona, zachęcam do udziału w zabawie:
    http://malymiszmasz.blogspot.com/2013/05/versatile-blogger-award-i-2-zapowiedzi.html
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam ten patent od dawna lecz z czystego lenistwa nie chce mi się tego robić.

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawa sprawa o tym jeszcze nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  13. dobrze wiedzieć na przyszłość, kilka cieni już wylądowało w koszu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. nie spotkałam się jeszcze z tym sposobem, niezły!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znałam tego sposobu, dobrze wiedzieć, że jest ratunek na czarną godzinę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, że trafiłam na tą stronę, właśnie rozwalił mi się mój ukochany róż, mam nadzieję, że ten sposób go uratuje. Jeszcze dzisiaj będę "reanimować".

    OdpowiedzUsuń

Każdy Twój komentarz to dla mnie miły prezent, dziękuję i do zobaczenia znowu.