Hej Dziewczyny!
Jakiś czas temu zostałam zaproszona przez Kayah do akcji "Jesienne umilacze".
Powinnyśmy trochę zmodyfikować tytuł, aż prosi się by jesień zastąpić zimą, ale sedno tej zabawy pozostaje niezmienne, chodzi o to by ten czas przetrwać w towarzystwie pięknie pachnących mazidełek.
Zupełnie nieświadoma tego, że wpisuję się w zabawę, kilka dni temu sięgnęłam po mleczko, które używałam wiosną, zostało przeze mnie odstawione z racji różnych nowości, które wpadały mi do testowania.
Po długiej przerwie znowu posmarowałam się Piwonią i przepadłam.
Teraz, kiedy kwiatowych zapachów jestem jakoś tak bardziej stęskniona, korzystanie z tego mleczka sprawia mi prawdziwą przyjemność.
Od razu zaznaczam, że ten balsam jest bardzo, bardzo mocno pachnący i to bardzo konkretnie, intensywnie, zapach jest trwały, wyjątkowo długo, jak na tego typu kosmetyki, utrzymuje się na skórze, ja przez kilka godzin wyczuwam go wokół siebie. O perfumach raczej trzeba wtedy zapomnieć, istnieje ryzyko, że staniemy się chodzącą perfumerią.
Pachnie ślicznie, wiem, że o urodzie danego zapachu trudno dyskutować, coś co dla jednej z nas jest wyjątkowo urokliwe, dla drugiej jest nie do przyjęcia, dla mnie w każdym razie to piękny kwiatowy zapach, faktycznie od razu przywodzi na myśl nagrzaną słońcem piwonię.
Jeśli chodzi o pielęgnacyjne właściwości tego mleczka, też nie można mu niczego zarzucić. Poza trochę zbyt rzadką konsystencją, choć właściwie mleczko to mleczko, nigdy nie ma ulubionej przeze mnie konsystencji budyniu, w tym wypadku też, trochę to taki budyń do którego wlało nam się za dużo mleka.
Nawilża bardzo ładnie, skóra od razu staje się wygładzona, delikatna i cudnie aksamitna w dotyku. Jeśli chodzi o wchłanianie, nie mogę powiedzieć złego słowa, krótka chwila i warstewka balsamu znika, pozostawiając delikatnie wyczuwalną, ale nie tłustą ani lepką "powłokę" na skórze, taki minimalny film, po prostu jest tak jak ma być, czujemy, że zadbałyśmy o skórę czymś dobrym.
Pur Desir Piwonia cenowo pośród mleczek nie wypada zbyt korzystnie. To znaczy tylko wtedy, kiedy kupimy ją w regularnej cenie 30 zł, na szczęście Yves Rocher na tyle często ma dla nas przeróżne upusty i bonifikaty, często też możemy trafić na porządną promocję i wtedy cena wygląda już znacznie korzystniej.
Głównie za zapach, ale też za właściwości pielęgnacyjne z czystym sumieniem polecam Wam to mleczko i bez dwóch zdań wręczam mu znaczek jesienno-zimowego umilacza.
Dzisiaj w mojej Bardzo Kobiecej Galerii w dalszym ciągu będzie mikołajkowo.
Musimy teraz nacieszyć się tymi klimatami, wszak grudzień to przede wszystkim czas czekania na najfajniejsze święta w roku.
Prześliczne akwarelki autorstwa fińskiej malarki, Minny L. Immonen,
popatrzcie, zapraszam.
Pozdrawiam
Margaretka
Piękne te akwarelki :) Mleczko bym chciała powąchać
OdpowiedzUsuńAkwarelki mi się nie pokazały. ;(
OdpowiedzUsuńnie mialam nic z YR:)
OdpowiedzUsuńkusząco:)
OdpowiedzUsuńWąchałam balsam do ciała z tej serii...pięknie pachnie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele pod prysznic z YR:D
OdpowiedzUsuńJA przeważnie kupuję na promocjach :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki o intensywnych, pięknych zapachach. To chyba jest coś dla mnie, pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńhehe trochę zabawne te malowidła :)
OdpowiedzUsuńkocham święta i wszystko co z nimi związane. :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie zapach tego mleczka :) A akwarelki świetne ;)
OdpowiedzUsuńMleczka nie miałam okazji poznać, a ciekawie się zapowiada:) Galeria - wspaniała! Już nie mogę się doczekać świątecznej... . Całuski:)
OdpowiedzUsuńAle świąteczna galeria! :)
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńMiałabym ogromną prośbę do Ciebie odnośnie tego posta :)
W wolnej chwili proszę skontaktuj się ze mną na maila: m.gorska@webbersaar.com
Pozdrowienia z pochmurnego (niestety) Wrocławia,
Milena Górska
Już nie mogę doczekać się świąt :)
OdpowiedzUsuńprzepiekne obrazki
OdpowiedzUsuń✼ ✼ ✼ ✼ ✼
pozdrawiam ciepło:*
Ola
Najlepsze w tym kremie jest opakowanie :)
OdpowiedzUsuńAch, a ja za to uwielbiam takie konsystencje mleczka! :)
OdpowiedzUsuń