Obserwatorzy

poniedziałek, 24 listopada 2014

W każdym kuchennym kątku po pikutkowym nożątku

Hej Moje Drogie!  


Podejrzewam, że jeśli wiedziałybyście, że takie ostre sztuki są na wyciągnięcie ręki, dałybyście się pokroić, żeby je mieć.
Dzisiejszy post, w tematyce okołokulinarnej jest naprawdę warty uwagi. 
Niby takie nic, zwykłe noże, a właściwie nożyki, codzienne przydasie, które jak są, wcale się na nie nie zwraca uwagi, ale spróbujcie coś zdziałać w kuchni bez nich, nie ma opcji, bez noża pichcenia nie ma.



Kiedy przede mną pojawiła się możliwość przetestowania noży kuchennych, miałam mieszane uczucia. A co ja tu napiszę, noże jak noże, temat  na pewno wypieków na twarzy nie wywoła. 
Tym razem o radę zwróciłam się do mojego osobistego męża. On, fascynat wszelkich przedmiotów, które posiadają klingę i szacunek do takich ostrobrzeżnych ustrojstw ma ponadprzeciętną, w naszej rodzinnej mikroskali jest ekspertem w tym temacie.
Jak powiedziałam mu, że mam okazję przetestować szwajcarskie noże marki Victorinox, popatrzył na mnie jak na istotę nie z tego świata.
- Kobito, toż to powinno być mistrzostwo świata. Victorinox to Mercedes wśród scyzoryków, więc i noże pewnie będą, że mucha nie siada.
Mój chłop łeb ma na swoim miejscu, wiem, że słów na wiatr nie rzuca, jak mówi tak kategorycznie, to wie o czym mówi.
Stałam się więc posiadaczką dwóch pikutków. Dziewczyny, na pewno teraz jesteście lekko rozrechotane, bo nazwa co najmniej uśmiech pobłażania i na mojej twarzy w pierwszych chwilach wzbudzała. Nie wiem jaki geniusz tak nazwał te nożyki, ale dowcipniś był z niego niewąski. Piszę "on", bo dam sobie łeb uciąć, że musiał to być osobnik płci męskiej, kobitka po tak fikuśno - słowotwórczej  bandzie by nie poszła.

No więc mam swoje pikutki, używam je od dni kilku, i wiecie co?
Tak genialnych nożyków jeszcze nie miałam. Wizualnie przeciętniaki straszne, nic szlachetnego w kształcie rączki, w linii ostrza też jakiejś subtelności i elegancji tu nie ma, a lubi się je od pierwszego użycia, bo przecież nie wejrzenia.
Lekkie, wygodne, a ostrza to bajka. Oba, i ten klasyczny z lekko ostrym szpicem, i ten z zaokrąglonym, gdzie gwoździem programu jest piłka, czy jak kto woli ząbki.
Piszę piłka, ale powinnam toto nazwać piłą łańcuchową, spokojnie mógłby ten pikutek być bohaterem kolejnej części "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", dałby rady.
Czegoś tak precyzyjnego i z taką finezją do na przykład plasterkowania w mojej dosyć już długiej karierze kuchennej i podkuchennej jeszcze nie było. 


Noży różnych maści ci u mnie dostatek, wszystkie w formie, bo mąż o ostrość ostrzy dba systematycznie i ze sporym zaangażowaniem, ale wiecie co? Leżą sobie teraz te inne noże, a pikutki rządzą w kuchni. I to rządzą zasłużenie, na tron się nie pchały, ale zasiadły na nim, bo jednostki to wybitnie doskonałe. 

Pikutek wielofunkcyjny, tnący (piłka) i pikutek obierający  też świetnie tnący




Pierś z kurczaka jest jeszcze zmrożona, a pikutek zachowuje się jakby ciął masło

Nie wiem, jak chwalić pikutki, żeby nie popaść w sztampę i nic nie mówiące slogany. Powiem więc tylko, że ostre - tak, że niezawodnie tną i plasterkują nawet bardzo, bardzo cienko - tak, że radzą sobie z każdą grubą skórką - tak, że są precyzyjne i na nawet na najdrobniejszą kostkę posiekają - tak i dalej mogłabym wymieniać, że tak, tak, tak. 

Jeśli Was, Kochane przekonałam, że warto zainwestować w te rżnące, tnące, obierające i przycinające szelmy około 17 zł za sztukę, to się cieszę, jeśli nie, to dupa ze mnie nie blogerka i porażka to jest wielka. 
Są bowiem produkty które mieć warto, ale są też takie, które po prostu mieć trzeba, bo trzeba mieć coś, co jest prawdziwym majstersztykiem.


    klik w zdjęcie

Pikutki są w sprzedaży ciągłej, niezmąconej i bardzo korzystnej w kwestii cenowej oraz w wyborze kształtów, kolorów i zadań do wykonania zacnej w sklepie:


Strona główna

Polecam z czystym sumieniem i ostrą rekomendacją, gwarantuję Wam, że to będzie inwestycja na długie, długie lata, bo Victorinox szczyci się właśnie dożywotnio nienagannym stanem swoich produktów.

Pozdrawiam
Margaretka


38 komentarzy:

  1. Chyba właśnie o tych nożykach słyszałam achy i ochy,ze ostre jak brzytwa, nie wiedziałam, że tak śmiesznie się nazywają. Chyba sobie zrobię prezent na Mikołaja. buźki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na forach czytałam, że te nożyki mają swoich prawdziwych fanów, wcale się nie dziwię, też stałam się ich miłośniczką,

      Usuń
    2. oczywiście jeśli można w ogóle mówić o takich uczuciach w stosunku do noży :)

      Usuń
  2. Kiedy w domu pojawia się ostry nóż, zaraz się kaleczę, serio. Wolę tępe;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już sobie trochę paznokcie poskracałam, na to muszę uważać, bo tak to nie chcę potwierdzać ich ostrość :)

      Usuń
  3. Ten z ząbkami to jest rewelacyjny dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tym bez ząbków obieram wszystko co jest do obierania, szczególnie ziemniaki, choć mam w planach zakup takiego specjalnie wyprofilowanego do tych zadań :

      Usuń
    2. oj, tak, piłka jest mega udana :)

      Usuń
  4. Moje zboczenie zawodowe mi mówi, że nie są rewelacyjne. To widać, że są przecietnej jakości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tu właśnie sprawdza się powiedzenie, że pozory czasem mylą, uwierz mi, że są zaskakująco dobre, szczególnie ten z piłką, nie spotkałam się jeszcze z tak dobrze sprawującym się osobnikiem :)

      Usuń
  5. A u mnie wszystko tępe, wściekam się jak moje noże pitwają zamiast kroić, chyba zaopatrzę się w te pikutki, ha ale nazwa z kosmosu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam noże fiskarsa np. japoński.

      Usuń
    2. oj, nienawidzę tępych noży, kup, szczególnie ten z piłką jest genialny :)

      Usuń
    3. Nataleczko, mam z Friskasra nożyczki, bardzo długo mi służą i są dalej ostre :)

      Usuń
    4. Ha ha ha u mnie również - jeden bardziej tępy od drugiego :-D

      Usuń
  6. Ważne że można nimi skroić prawie wszystko :)

    www.kataszyyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. bez przesady, szacunek do nich też mam, tym bardziej, że paznokcie lecą jak się obsunie :)

      Usuń
  8. Olbrzymi plus za humorystyczne podejscie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Koleżanka mi polecała ten nożyk, fajnie, że tu trafiłam, widzę też pozytywną opinię więc nic tylko kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam jeszcze ochotę na nożyk do obierania ziemniaków, taki mały, lekko wygięty w łuk, nienawidzę tępoty w tym fascynującym zajęciu :)

      Usuń
  10. Nie pogardziłabym takimi nożami w swojej kuchni :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. masz rację - bez takich codziennych zwyklaków w kuchni jesteśmy bezradne ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tak nie można sobie dać rady w kuchni bez noża:)

    OdpowiedzUsuń
  13. przydałby mi się porządny nóż :D

    OdpowiedzUsuń
  14. ja u siebie nie gotuje uff cale szczescie bo nie lubię i nie umiem :D JEstem stworzony do czegos innego .... czekania na podanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też kiedyś myślałam, że stworzona zostałam do rzeczy wielkichch, na szczęście z wiekiem zmądrzałam i teraz doceniam i te mniejsze :)

      Usuń
  15. Muszę zakupić noże jakieś także dzięki za przydatny post, wezmę je pod uwagę :-) Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  16. Mmmm, twoje kolorowe kanapki zrobiły na mnie większe wrażenie niżeli noże :) Pycha!
    A tak na serio, ostre noże to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przydałyby mi się takie dobre noże :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Twój komentarz to dla mnie miły prezent, dziękuję i do zobaczenia znowu.