Hej Dziewczyny!
Dzisiaj właściwie mój post mogłabym nazwać nostalgicznym, trochę to przez tę dołującą pogodę, trochę bo zebrało mi się na wspominki moich jednych z pierwszych, lata, lata temu kupionych perfum.
Pamiętam, że wtedy u nas były tak drogie, że dopiero dorwanie ich w sklepie wolnocłowym cenowo było do przełknięcia, kupowałam je zresztą potem bardzo często podczas wyjazdów to tu, to tam, bo zapach okazał się w moim przypadku jednym z tych ukochanych.
Po latach sentyment pozostał, cena stała się wyjątkowo przyjazna, więc gdy zobaczyłam Sunflowers w Rossmannie za 49 zł, oczywiście setkę, nie potrafiłam się oprzeć i znowu ten wiekowy już i trochę "antyczny" flakon zagościł w moich perfumowych zbiorach.
Nie mamy tu niczego pretensjonalnego, niczego nadzwyczajnego, prosta, gładka butelka, proste linie i tylko ten złoty, właściwie bursztynowy płyn w krystalicznie szklanym flakonie obiecuje dużo letnich, gorących wrażeń.
I rzeczywiście ten zapach jest jednym z najbardziej letnich, jakie powstały w branży perfumiarskiej.
Ani stricte owocowy, ani skończenie słodko-kwiatowy, a jednak pełen ciepła, słońca, wakacji, nie wiem co w tym jest, ale zamykam oczy i już jestem gdzieś na ścieżce wśród wydm i za chwilę znowu zobaczę żółtą plażę i pełne białych bałwanów morze w Łebie.
Ten zapach jest na pewno dosyć bujny, mocny, w takim złotym, nieomal bizantyjskim znaczeniu, choć odnajdziemy tu i naturalne, pogodne nuty pełne niezobowiązującej kobiecości.
Nie będę roztrząsała linii głowy, serca i tak dalej zapachu, bo kompozycja i efekt na skórze i tak albo będzie genialny, albo nie do polubienia, na szczęście żadne zapachy nie mają 100% zwolenniczek lub przeciwniczek, świat jest zróżnicowany, my jesteśmy różne i różnie odbieramy różne rzeczy.
Żeby nie było, że w mojej notce pomijam tak ważną informację jak nuty zapachowe, już podaję:
kwiat pomarańczy, mandarynka, cytryna, bergamotka, melon, cyklamen, Osmanthus, irys, jaśmin, róża, drzewo różane, drzewo sandałowe, ambra, piżmo, mech, cedr.
Coś musi być na rzeczy, że ten zapach, któremu stuknęło już dwudziestolecie dalej ma się dobrze. Na pewno nie bez znaczenia jest tu ponadprzeciętna trwałość zapachu Sunflawers, u mnie po 5-6 godzinach wyczuwam go jeszcze zdecydowanie, a właściwie dużo nie przesadzę, jeśli napiszę, że jest ze mną cały dzień.
Dzisiaj w mojej Bardzo Kobiecej Galerii muszą być słoneczniki, tak dla poprawienia naszych humorów i dla zawstydzenia wiosny i lata, bo my czekamy i nic.
Autorzy obrazów to mistrzowie nad mistrzami:
Claude Monet |
Claude Monet |
Vincent van Gogh |
Vincent van Gogh |
Vincent van Gogh |
Vincent van Gogh |
Vincent van Gogh |
Pozdrawiam
Margaretka
Nie wąchałam tego zapachu, ale wiem, że moja mama jest fanka 5th Avenue od Elizabeth Arden :)
OdpowiedzUsuńobrazy zachwycające:))
OdpowiedzUsuńA zastanawiałam się wczoraj na tym zapachem, ale jednak zostałam przy mojej beyonce;-)
OdpowiedzUsuńMAM PERFUMY i kocham :*
OdpowiedzUsuńOby do lata! Sunflowers są fantastyczne! Jutro ich użyję, bo też kupiłam niedawno w Rossmanie w ramach powrotu do starych, dobrych czasów. Pozdrawiam słonecznie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słoneczniki! a perfumy miałam jakiś czas temu i przypadły mi do gustu. Są takie świeże i ciepłe - przypominają mi wakacje :D
OdpowiedzUsuńach lato, lato ;)
OdpowiedzUsuńlubie te ferfumy ale Kochana galeria dzisiaj mega zachwycajaca!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te perfumy, jestem im wierna już chyba od 6-7lat :P nadal mi się nie znudziły he he :) Galeria dzisiaj przepiękna :)
OdpowiedzUsuńAle piękne obrazy ze słonecznikami! A perfum tych nie mam :D
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis ze zdjęciami, pozdrawiam:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńszukam nowego zapachu może to będzie ten
OdpowiedzUsuń