Obserwatorzy

niedziela, 20 stycznia 2013

CHANEL no 5, królowa jest tylko jedna





Hej Dziewczyny!  

Dzisiaj temat maksymalnie przyjemny, pachnący i z historią, której nie dorobią się już chyba nigdy żadne inne perfumy.



Królowa jest tylko jedna, zdetronizować jej nic i nikt nie jest w stanie, stała się symbolem elegancji, dobrego smaku i niewątpliwie luksusu.


O tym, jak w dalszym ciągu zapach Chanel no 5 jest  pożądany i doceniany, przekonałam się podczas moich dosyć długich, kilkukrotnych pobytów w Nowym Jorku.
Poznałam wtedy sporo Amerykanek, bywałam w ich domach, podziwiałam ich pełne świetnych kosmetyków łazienki i toaletki, oczywiście zieleniałam z zazdrości patrząc na te wszystkie wypasione marki wypasionych firm, niestety, dochody przeciętnej Amerykanki pozwalają  na wiele, wiele więcej niż nam.
Słynny plakat Andy Warhol'a
Na tych toaletkach stały z reguły spore kolekcje perfum i wód, przeróżne; i najbardziej gorące nowości rynku perfumeryjnego i uznane klasyki, różnie, ale jeden flakonik prawie zawsze się powtarzał, prawie zawsze dziewczyna miała w swoich zbiorach Chanel no 5.

I ja uległam tej pachnącej presji, musiałam sprawić sobie też te perfumy, tym bardziej, że ja należę do grupy miłośniczek, (bo jest też spora ilość dziewczyn nie lubiących tej kompozycji),  doszłam do wniosku, że nie mieć tego zapachu na półeczce, to jak nie mieć małej czarnej w szafie. 

Można, ale co to za życie.




Teraz w moim flakoniku widać już dno, choć z racji zdecydowanego, iście wieczorowego
 i raczej wymagającego specjalnych okazji zapachu, używałam tych perfum rzeczywiście tylko od wielkiego dzwonu.
Autorem tej  modowej reklamy jest Nuno Da Costa

Jako, że za zapachem Chanel no 5 stoi niezła historia, muszę o niej kilka słów.
Zapach zaistniał właściwie przez przypadek. 

W 1921r perfumiarz Gabrielle Chanel, Ernest Beaux, przedstawił swojej pracodawczyni pięć próbek nowych kompozycji zapachowych, a ta, nie potrafiąc się zdecydować, postawiła na ślepy los, wybrała próbkę ostatnią,  z zapachem nr 5, bo piątka była jej szczęśliwą cyfrą.
Oficjalna prezentacja nowych perfum odbyła się w Paryżu, w butiku rue Cambon 5.05.1921r, mistyczna obsesja Coco Chanel okazała się szczęśliwa.
Od tego czasy, mniej więcej co dwadzieścia lat, buteleczka jest minimalnie modyfikowana, dotąd pięciokrotnie uległa subtelnym zmianom.
Większe modyfikacje przeszedł korek flakonu, począwszy od szklanej zatyczki, poprzez większy lub mniejszy, ale zawsze ośmioboczny szklany prostokąt.

A teraz, w mojej Bardzo Kobiecej Galerii historia reklamy zapachu Chanel no5

1957, modelka i aktorka Suzy Parker
jako jedna z pierwszych perfumy reklamowała Marylin Monroe

od 1966, przez kilka lat twarzą była aktorka Ali MacGraw. z kultowego filmu Love Story

1971  Jean Shrimpton, przez wielu uważana jest za pierwszą supermodelkę.

1972, przez następne 7 lat ambasadorką zapachu Chanel No 5 była aktorka Catherine Deneuve
od połowy lat osiemdziesiątych do 1997, Carole Bouquet, francuska aktorka, jedna z dziewczyn James Bonda

2004, Nicole Kidman u szczytu swojej popularności

W 2009 roku Nicole Kidman zastąpiła inna zdobywczyni Oskara, francuska aktorka Audrey Tautou

Brad Pitt, najnowsza twarz Chanel no5

Pozdrawiam
Margaretka

27 komentarzy:

  1. może jestem jakimś odmieńcem ale...mi się niezbyt podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jesteś - ja równiez nie specjalnie przepadam za tym zapachem Chanel

      Usuń
  2. nie miałam tego zapachu, chyba czas to zmienić, pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo iż fanką zapachu nie jestem , muszę przyznać ,że post jest bardzo przekonujący . Duzy plus za informacje i świetne zdjęcia !

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu nieśmiertelna klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasyka zawsze jest najlepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  6. no i nie mozesz sie z ta 5 rozstac:) a ja do Chanel 5 nie moge sie przekonac ale jestem uzalezniona od mademoiselle dostalam niedawno w prezencie a z 70ml robi sie 50 :) no jak narkotyk i rano i w nocy do lozka musze sie prysnac odrobinke:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam wyjścia, jeszcze kilka psiknięć i będzie pozamiatane, a kolejne teraz tylko no 5 w sferze marzeń :)

      Usuń
  7. chciałabym kiedyś móc powiedzieć że stać mnie na te perfumy,
    ale nie - w tym kraju niestety przeciętna kobieta woli kupić sobie coś w sh i jeszcze na paliwo zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smutne to ale prawdziwe, ja teraz też tylko będę o nich marzyła :)

      Usuń
  8. Dałabym sie pokroic za chociaz jeden zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny post ciekawy
    mi się te perfumy podobają
    Brad Pitt !!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. ten zapach albo się kocha, albo nienawidzi - ja należę do tej drugiej grupy ;) powoduje u mnie przeokropne bóle głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ale mi się marzy, bardzo ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
  12. tym razem w twojej galerii inaczej ale też fajnie

    OdpowiedzUsuń
  13. Może masz ochotę odpowiedzieć na TAG :))) http://czarnulka25kosmetyki.blogspot.com/2013/01/tag-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Dostałam ten perfum w prezencie i szczerze go nienawidzę. Odpadam :) Zapraszam do mnie, wracam, mam nadzieję, że tym razem wytrwam !

    OdpowiedzUsuń
  15. Osobiście za zapachem nie przepadam ale historia bardzo ciekawa! Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczerze nie podoba mi się ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz rację, królowa jest tylko jedna. Zazdroszczę długich wizyt z NY:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Twój komentarz to dla mnie miły prezent, dziękuję i do zobaczenia znowu.