Hej Dziewczyny!
Maska na twarz jest dla mnie kosmetykiem niezbędnym w przeddzień jakiegoś większego wyjścia.
Nie tylko daje mi poczucie dobrze spełnionego obowiązku w kwestii czynienia siebie omalże najpiękniejszą, ale faktycznie, dobrze dobrana, poprawia wygląd mojej skóry.
W tym tygodniu miałam właśnie taką "galową" okazję, wiecie, robimy wtedy prawie wszystko, żeby było zniewalająco, gładziutko, śliczniutko, słowem chcemy błyszczeć (tak, tak, oczywiście w przenośni, broń Boże par excellence).
Do wprowadzenia tego zamiaru w życie użyłam maski z miłorzębem japońskim i aloesem Orientany, która obiecuje działanie regeneracyjne, ujędrniające, przeciwzmarszczkowe i mocno nawilżające, a więc wszystko to co moja skóra do szczęścia chce, a ja jej to daję.
Ta maska, pakowana pojedynczo, należy do tych wyżej zorganizowanych, dostajemy w opakowaniu nie tylko jedwabny w tym przypadku okład, ale i dodatkową foliową warstwę, która znacznie ułatwia nam nałożenie ustrojstwa na buzię.
Na twarz nakładamy maskę z folią i dopiero po odpowiednim ułożeniu i lekkim dociśnięciu zdejmujemy foliową część, łatwo, nic nam się nie podwija - dobrze to zostało pomyślane.
Maski mają kupę zalet, ale jedną paskudną wadę, za cenę późniejszej urody mamy 30 minut wizualnego koszmaru prawie jak z ulicy Wiązów, myślę, że niezłą karierę zrobią kiedyś takie maseczki, w których będziemy podobne do ludzi.
Ale wracam już do sedna dzisiejszego postu, maska jest właściwie bezzapachowa, to znaczy da się w niej wyczuć bardzo, bardzo subtelny, przyjemny zapach, ale nie on jest tu najważniejszy.
Najważniejsze jest działanie na skórę, a jest ono w przypadku tej maseczki obiecujące.
W dotyku maska jest mocno mokra, lekko śliska, taka trochę powłuczysto- kleista, dosyć chłodna w odczuciu.
Po trzydziestu minutach pobytu maseczki na mojej twarzy zdjęłam ją, skora stała się dobrze napięta, pokryta wyraźnym, lekko śliskim filmem, zaczekałam do zupełnego jego zaschnięcia, potem twarz przemyłam przegotowaną wodą, i nałożyłam krem na noc.
Rano, przede wszystkim czułam bardzo dobre nawodnienie skóry, milutką gładkość, a makijaż robiło mi się wyjątkowo dobrze, kosmetyki świetnie współpracowały z tak dopieszczoną skórą.
Notka producenta:
Nasączone maski tkaninowe znane są w Azji od lat. W naszych maskach jako pierwsi wykorzystujemy jedwab produkowany w Japonii. Tkanina ta doskonale dopasowuje się do twarzy, dobrze przylega, daje duży komfort stosowania.
Aktywne składniki maski to biopeptydy roślinne, ekstrakt z miłorzębu japońskiego,
ekstrakt z aloesu, alantoina pozyskiwana z żywokostu lekarskiego,
ekstrakt z korzenia lukrecji, kolagen roślinny, kwas hialuronowy.
Biopeptydy dzięki swojej mikrobudowie wnikają głęboko w skórę i pobudzają ją do produkcji włókien odpowiedzialnych za napięcie i gładkość. Stymulują naturalne procesy fizjologiczne w skórze i są aktywne w niewielkich stężeniach Mały rozmiar cząsteczek ułatwia peptydom pokonywanie barier skórnych. Biopeptydy wzmacniają płaszcz ochronny skóry i zapobiegają działaniu szkodliwych czynników zewnętrznych.
Miłorząb japoński – działa odmładzająco, zwalcza wolne rodniki, zwiększa elastyczność i jędrność skóry, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, uelastycznia je i uszczelnia, nawilża.
Aloes – zmiękcza, wygładza, ujędrnia i dogłębnie odżywia skórę.
Alantoina - nawilża, łagodzi, regeneruje.
Korzeń lukrecji - działa antyoksydacyjnie, kojąco i regeneracyjnie
Kolagen roślinny – nawilża, poprawia elastyczność, chroni
Kwas Hialuronowy –powstrzymuje proces starzenia.
Więcej o tej maseczce i link do strony sklepu internetowego Orientany tutaj,
cena 15 zł.
Teraz zapraszam Was do mojej Bardzo Kobiecej Galerii
Dzisiaj obrazy w klimatach iście orientalnych, autorką jest chińska malarka Jia Lu.
Pozdrawiam
Margaretka
Faktycznie,wizualnie można się przestraszyć ;)
OdpowiedzUsuńGrunt,że działanie ma dobre ;)
cena dosyć wysoka ale chyba skuszę się na nią;) Lubię nowości:)
OdpowiedzUsuńa to całkiem udana nowość :)
UsuńNie po drodze mi z Orientaną, jakoś nie mogę przekonać się do tej firmy. No wolę chyba tradycyjne maski a w ostatnich tygodniach odkryłam algowe z Organique ♥
OdpowiedzUsuńach, Organique też ma fajne pielęgnacyjne kosmetyki :)
Usuńjak tylko trafię na tą maskę to muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJakoś mi nie po drodze do tego typu maseczek do twarzy :-/
OdpowiedzUsuńPiękne obrazy, a maska dla mnie trochę za droga :)
OdpowiedzUsuńmi by sie ta maska chyba spodobala -jak bede miec okazje to sie na nia skusze:)))) swietna recenzja i piekna galeria obrazow .....
OdpowiedzUsuńnie mialam jeszcze nic z orientany:)
OdpowiedzUsuńMi te maski bardzo się podobają, bo są idealne do straszenie niegrzecznych dzieci :) Może w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze maska ci pasuje! :)
OdpowiedzUsuńi jak? ;) coś jeszcze zaciekawiło Cię na ich stronie?;)
OdpowiedzUsuńsporo rzeczy bym przygarnęła, chyba tam wrócę, jak będę przy jakiejś wolnej kasce :)
Usuńtak właśnie chodzę po Waszych blogach i cos często widzę maseczki-chyba jakiś szał:) zapraszam do siebie na www.2bloggirls.pl- mamy małe rozdanie i na razie nie ma zbyt wiele zgłoszeń więc szanse na wygraną duże, a nagrody bardzo fajne!
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć czego szukać, fajnie zapowiada się ta maska
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Sara :)
narobiłaś mi ochoty na tą maskę, szukam czegoś takiego
OdpowiedzUsuńte nasączane maseczki orientany to już nic wspólnego z kosmetykami neturalnymi nie mają: za dobry efekt nawilżenia odpowiada glikol butylenowy, szkoda, bo zapowiadało się bardzo fanie :(
OdpowiedzUsuń